za przeproszeniem…

Jest twardy, wprost tego nie powie, będzie się zapierał, że go to nie ruszyło, że nie zdziwiło, będzie do końca trzymał się jednej wersji.
Jednak kiedy nadejdzie zmęczenie, tama pęka, wylewa się potok słów, po policzku płynie pierwsza łza. Bo mimo iż wszystko wie, to tam w środku jednak nie do końca to rozumie, o co w tym wszystkim chodzi i dlaczego tak jest. Bo przecież on nic nie zrobił i to nie jego wina.

 

Siadasz, wyrywasz włosy z głowy i nadal nie wiesz co możesz jeszcze zrobić aby było lepiej.

Aby ta łza już więcej po tym policzku nie płynęła.

Aby przykrość na twarzy Twojego dziecka nigdy nie powróciła.

Aby takie sytuacje nie miały już miejsca.

Bo to nie jego wina. Bo on nigdy nie powinien mieć takich wątpliwości.

A mimo wszystko one cały czas będą mu towarzyszyć.

 

I nagle sobie uświadamiasz, że jesteś w za przeproszeniem w dupie.

 

Bo z całych sił chcesz to zmienić, bo chcesz coś wskórać, nieba przychylić, ale czasem się nie da. I to jest najgorsze. Ta niemoc, to przymusowe odpuszczenie, ta bezsilność.

 

Jesteś cudowny, jesteś wspaniały, nie masz żadnych ograniczeń, dopóki ich sobie sam nie stworzysz. Nic nie będzie stało na przeszkodzie jeżeli będziesz chciał coś osiągnąć. Zawsze znajdzie się wyjście z każdej sytuacji. Nie ma rzeczy niemożliwych.

 

I co z tego? Te słowa zawsze będą schodzić na dalszy plan, kiedy ktoś zastawi drogę tymi mocniejszymi i będzie chciał pokazać, że jednak jest się nikim. To one zawsze będą sprawiać, że mętlik w głowie się pojawiał. Nie ważne ile napisze tekstów, o tym co jest słabe, co porusza lub jak powinno się reagować, jak zawsze znajdzie się ktoś kto tego nie będzie wiedział i przez niego pojawi się ta łza. I to jest najgorsze, to że na to nie ma się wpływu i tak będzie zawsze.

 

Jednak nie wiadomo jak by się o tym rozmawiało i tłumaczyło, zawsze to będzie poruszać, gdzieś schowaną tą głęboko niepewność.

 

I nagle sobie uświadamiasz, że jesteś w za przeproszeniem w dupie.

 

 

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *