Na kolkach

Od takiego wpisu powinnam chyba zacząć prowadzenie bloga, ponieważ większość z Was znalazła nas w taki sposób, że szukała informacji UWAGA: o kolkach, które występują u malucha i możliwości radzenia sobie z nimi. Nie powiem bardzo podobnie się pisze. Cieszę się też, że wielu z Was mimo iż nie znalazło takiej informacji u mnie, to nadal zostało przy nas.

 

Każda z nas ma na pewno różne doświadczenia w temacie kolki lub dopiero będzie to przechodzić. Współczuję, ponieważ to nic fajnego, jednak jak widzisz wszyscy żyją, w szczególności dzieci. Ponadto trauma nie zostaje na długo w pamięci, ponieważ jak widać nadal wiele osób decyduje się na kolejne dziecko. Także głowa do góry, samo przyszło to samo pójdzie, tylko niestety nie wiadomo jak szybko…

Przy kolkach z jednej strony działałam trochę instynktownie, ponieważ nikt mi wcześniej nie powiedział o tym jakoś szczegółowiej. Zresztą sama też jakoś się nimi nie interesowałam. Wiedziałam, że są, jednak na tym temat się skończył. „Przyjdzie to będę się martwić”.

I tak też się stało.

Nadeszły i szczerze  nie sądziłam, że 2 godziny w czasie, w którym dziecko płacze non stop potrafią tak wykończyć psychicznie. To był dla mnie koszmar. Punktualnie o godzinie 18 rozlegał się płacz. Trwał przeważnie do 20/21. Gdy tylko widziałam na zegarku niebezpiecznie zbliżające się do wyznaczonej godziny wskazówki przechodził mnie dreszcz. Mega wkurzająca jest ta bezsilność, ponieważ Arkowi nic nie pomagało. Żadne odbijanie po jedzeniu, żadne krople podawane przed posiłkiem, nic. Płakał i koniec. Po wszystkim jak gdyby nigdy nic zasypiał. Tak jakby kompletnie nic się nie zdarzyło.

Arek męczył się z nimi około miesiąca. Nawet nie sądziliśmy, że możemy być tak kreatywni przez tak długi okres czasu oraz, że posiadamy tak duże pokłady cierpliwości. Najgorsze jest to, że nadal nie wiadomo co tak naprawdę powoduje kolkę.

Staraliśmy się z nią radzić jak najlepiej potrafiliśmy. Arek dostawał herbatkę koperkową, masowaliśmy brzuszek,  nosiliśmy go też na rękach oraz bujaliśmy w foteliku czy łóżeczku, co było u nas najbardziej skuteczne.

Jest też wiele preparatów dostępnych na rynku, które mają pomóc dziecku przejść ten trudny dla wszystkich okres, gdzie kolka ostro daje o sobie znać. U nas żaden się nie sprawdził, więc nie mogę nic sprawdzonego polecić. Też nie pomoże każdemu maluchowi, dlatego trzeba próbować metodą prób i błędów.

 

Kolki u niemowlaka to bardzo ciężki czas dla niego oraz rodziny. Nie każde dziecko musi je przechodzić, dlatego warto mieć nadzieję, że temat nas ominie, tak jak kolka, która po pewnym czasie odchodzi w zapomnienie i już nie nawiedza nas ani naszego maleństwa. Trzeba zacisnąć zęby, opróżnić ręce i tulić nasze maleństwo ile się tylko da.

 

 

 

 

 

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

5 odpowiedzi

  1. moje pierwsze dziecko na szczęście kolek nie doświadczyło. wierzę, głęboko naiwnie wierzę, że następne, które planujemy też będą miały to szczęście 😉

  2. Oliś nie miał w ogóle, a u Kubusia było takich epizodów może ze 20 łącznie… i na szczęście, bo to na prawdę ciężka i dokuczluwa sprawa zarówno dla rodziców jak i dziecka!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *