MOJE DZIECKO NIE MA ŁATWIEJ

-Czy mógłby się Pan przesunąć? To miejsce jest dla wózka inwalidzkiego.

-Jeździ Pani z dzieckiem za darmo to niech się Pani nie czepia.

-Wie Pan co? Wolałabym płacić za każdy przejazd!

Cieszę się niezmiernie, że są wyznaczone miejsca w autobusach, pociągach, na parkingach czy w innych miejscach, w których niepełnosprawne osoby mają pierwszeństwo, mogą spokojnie przemieszczać się wózkiem itp. Mają zniżki na przejazdy komunikacją, a z opiekunem darmowy w danych miastach. Super, jednak szczerze wolałabym nie móc korzystać z tych tak zwanych przywilejów.

Widzę często to oburzenie na twarzy i pełne wrogości spojrzenie. Jedziesz za darmo to się nie wtrącaj. Masz miejsce to siedź cicho. Wam zawsze coś nie pasuje. Tyle macie i nadal narzekacie. Czasami się zastanawiam, co w tych ludziach siedzi?

-Mógłby Pan opuścić klapę chciałbym wjechać do środka.

-Ma Pan wózek elektryczny, może Pan jechać sam.

-Ma Pan rację, jednak to jest kawał drogi i strasznie pada deszcz.

-Co mnie to interesuje. Nie ma tu miejsca. (miejsca było w h*j)

-Niech Pan nie żartuje, naprawdę koszmarnie się jeździ w takich warunkach. Niech Pan będzie człowiekiem.

-Wózek elektryczny jest pojazdem, nie mogę w autobusie przewozić takiego pojazdu.

-Proszę Pana jest zimno, deszcz pada, naprawdę Pan musi robić problem. Nie mam zabudowanego wózka.

-Nie i koniec jedź Pan sobie, ma Pan silnik.

W tym momencie miałam ochotę kierowcę roztrzaskać na kawałki. Litości, zrobiło się koszmarne załamanie pogody i warunki nie były sprzyjające. Ale on miał problem. Kierowca wyczuł chyba wzburzenie pasażerów autobusu i z  łaską podszedł, by opuścić klapę umożliwiającą wjazd.

Przemoczony Pan wjechał do autobusu.

-Mandat  będzie Pan płacić.

-Dziękuję.

Tej ulgi na jego twarzy nie zapomnę do dziś.

Moje dziecko wcale nie ma dzięki swojej niepełnosprawności łatwiej. Codziennie spotykam ludzi, którzy mają jakieś ale. Nie jest ich na razie dużo, ponieważ wiedzą, że będę stawać w obronie syna, a ponad to na dziecku, które nie do końca wszystko rozumie nie będą się wyżywać. Głównie to na razie mi chcą dopiec. Jednak w przyszłości to on będzie musiał brać na klatę wszystkie obelgi. Poruszanie wózkiem nie jest łatwe biorąc pod uwagę nasze chodniki i okropne nierówności i dziurska. Nie mogę pominąć czasu jaki Arek spędza na wyrównanie poziomu i nadrobienie czasu, który był potrzebny na ratowanie życia, a jednak nie może odstawać. Dodatkowe zajęcia zabierają czas na zabawę czy inne przyjemności. Wszystko trzeba wcisnąć jakoś w grafik.

Nie, moje dziecko nie ma łatwiej dlatego, że jest niepełnosprawne i bierze ludzi na litość. Nie. Każdy niepełnosprawny nie chce być traktowany inaczej i chce być na tym samym poziomie, co zdrowe osoby. Dlatego muszą bardzo dobrze gospodarować czasem, by znaleźć na wszystko miejsce i jeszcze móc cieszyć się życiem. To trudne, ale bardzo konieczne. Gdy Ty bawisz się ze swoim dzieckiem, Arek wyciska siódme poty na sali gimnastycznej, by móc funkcjonować jak najlepiej.

Czasem trzeba z czegoś zrezygnować na korzyść czegoś innego. Nikt się nie skarży, każdy to z nas rozumie i chce dla dziecka jak najlepiej, dlatego czasem nie wiem czemu ludzie tak myślą. Niepełnosprawni nie potrzebują litości, nie potrzebują Twojej pogardy i złego słowa, chcą być traktowani jak wszyscy i nie, nie mają lepiej dzięki swojej niepełnosprawności. Ona nic nie ułatwia, serio.

Uwierz, każdy oddałby te przywileje za zdrowie 🙂

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

11 odpowiedzi

  1. Przywileje w tym kraju… Nie wiem czy mogę porównywać Waszą sytuację do mojej, ale czytając Twój wpis przypomniałam sobie moją ciąże… Te spojrzenia w tramwaju pt: „jesteś młoda, możesz chwilę postać, a moje torby z zakupami muszą gdzieś siedzieć”… Najgorsze co mam z tamtego okresu w głowie to mój powrót z pracy, pięknego majowego dnia. Ja w piątym miesiącu, wszystkie miejsca w tramwaju zajęte, ale na szczęście też siedziałam. Na kolejnym przystanku wsiada kobieta w 8-9 miesiącu ciąży, z drugim 4-5 letnim dzieckiem. Nie wstaje nikt, wszyscy nagle widzą coś interesującego przez okno… Nawet miejsca „uprzywilejowane” nie mają ochoty wstac… Ustapiłam miejsca kobiecie, byla bardzo wdzieczna, a ja usiadlam na schodach. Nikt na to nie zwrocil nawet uwagi. No oprocz babci, której przeszkadzałam bo ona musi mieć przestrzeń wokół siebie, inaczej źle się czuje. Welcome in Poland… Podziwiam Was za upór i cierpliwość. Pozdrawiam !

    1. Hmm – to ja mam chyba szczęście bo w zawsze ustępowano mi miejsca w ciąży, czasem nawet w kolejce w sklepie. Poruszałam się wyłącznie mpk – kilka razy dziennie (bo studiowałam) i w pojedynczych przypadkach gdy nikt nie wstał – po prostu poprosiłam. Często słyszę takie uwagi, że w Polsce są „źli” ludzie i zastanawiam się czy żyję w jakimś innym wymiarze… Teraz jak jeżdżę z 2 latkiem to w 90% ktoś wstaje zaraz jak wsiadam – w pozostałych 10% sama o to proszę i zawsze ktoś ustępuje.

      1. Być może to kwestia szczęścia, a może otoczenia. Szczerze, nie wiem. W trakcie ciąży dwa razy zmieniałam miejsce zamieszkania i nie było łatwo. Dopiero tu, gdzie mieszkam obecnie, przywileje są respektowane na każdym kroku 🙂

  2. A ja powiem, że ja wcale nie chcę byc traktowana jak wszyscy. Oczekuję, że mój rozmówca dostosuje się do mojej niepełnosprawności i będzie do mnie mówił tak abym go zrozumiała, a nie jak do wszystkich. Szczerze mówiac drażni mnie to stwierdzenie o traktowaniu jak pełnosprawnych. Przykłąd, ten Pan z twojej historii, któremu kierowca nie chciał umożliwić wjechania do autobusu – wszyscy inni nie potrzebowlai tej pomocy. Nadal uważasz, że niepełnosprawnych powinno się traktować jak wszystkich? Jedyne co należy się wszytkim to szacunek.

    1. Tak, powinno się jak wszystkich, czyli pomóc wtedy kiedy będzie taka potrzeba. A to nie oznacza traktowania po macoszemu czy nie traktowania jak innych.

      1. Lepiej bym tego nie ujęła, Aga Krk. Jak wszystkich, czyli jak ludzi, uwzględniając ich potrzeby, życzliwie, z szacunkiem…

  3. Wydaje mi się że traktowanie niepełnosprawnych jak wszystkich polega na nie dyskryminowaniu i nie traktowaniu po macoszemu,na traktowaniu serio.A pomoc przy np.wsiadaniu do autobusu powinna być po prostu odruchem bezwarunkowym a nie aktem litości czy nawet bohaterstwa.

  4. Nie mam dziecka, ale przyjaciółkę na wózku. Czasem ją wożę (nie porusza się sama), ale wiem o czym piszesz. W pewnym obiekcie stała z inną koleżanką koło pół godziny pod windą, bo zdrowe osoby nie mogły się PRZEJECHAĆ schodami ruchomymi, na wszelkie prośby reagowały wymienianiem schorzeń. Zanim zdążyłam dojść (pełna werwy) zareagowała ochrona, która się pojawiła. Innym razem wyprosiłam ludzi z windy. Raz wyszli. Raz nie.
    Ile razy wysiadając z autobusu pod szkołą co dzień musiałam prosić, aby pchający się na chama wysiedli abym mogła z koleżanką wysiąść. Czasem mnie niosło i się wydarłam.

    Nie chodzi tutaj aby tłumy się rozstępowało, kina były za darmo a piwo podawane na złotej tacy. Ale aby zrozumieć, że to co nam wydaje się normalne nie dla wszystkich jest.

  5. Najbardziej denerwująca rzecz na świecie: czekasz na windę trzy godziny, bo zdrowi ludzie, udają, że nie widzą wózka i ciężko jest im się przejechać schodami ruchomymi…

  6. Mieszkam w Lublinie mam przyjaciółka wózkach. Z autobusami było kiedyś kiepsko z kierowcami nie chcieli wyciągać platform, notorycznie wyciszana zapowiedzi przystanków bo o co wszystko widać, na szczęćie po licznych częstych skargach czytaj kilkudziesieciu tygodniowa ( własnych w ciągu tygodnia doliczyłam się rekordowo 23 z przyjaciółka blisko siebie mieszkamy i razem jakiś czas pracowałyśmy) kierowcy na nasz widok zaczeli z autobusu wyskakiwać. Przestano wyciszać zapowiedzi a i kierowcy sami i to nie tylko ja zauważyłam sami wychodzą nawet jak nie trzeba i pomagają, odnośnie elektryków próbowana wprowadzić zakaz i nawet próbowano udowodnić że w autobusie stanowią zagrożenie na szczęście się nie udało. Poprawia się to na przestrzeni lat.
    A teraz kwiatek z autobusu nocnego
    Była noc kultury z przyjaciółka na wózku wracamy nocnym koło 1 w nocy do domu musiałyśmy się przesiadać ponieważ nasz był opóźniony wiedziałam ze na następny nie zdymy wiec poprosiłam kierowce (wiem ze maja na nocnych cb radia) by przekazał kierowcy by poczekała na nas już tak robiłam ten nie dowołal się na radiu z własnej inicjatywy zadzwonił na komurk do kierowcy i tamten na nas poczekał może ze 4 min. Wsiadłyśmy na to babka koło 60 lat do nas
    – Takie to powinno w domu siedzieć i spać a nie szlajać się po nocy
    – A takie to powinno być dwa metry już pod ziemia- odpaliła przyjaciółka
    Babka mało nie pękła ze złości ale już nic nie odpowiedziała

  7. Doskonałe Cię rozumiem. Co prawda dzięki Bogu i ciężkiej pracy rehabilitantów mój syn już chodzi ale było bardzo ciężko. Krzyś ma prawie 5 lat, pod koniec sierpnia paskudnie złamał prawa nogę. Poszły mu obie kości podudzia Strzałkowa powyginana w kilku miejscach. Póki miał gips było spoko ludzie nawet pomagali. Taki bidulek w gipsie po jajka wzbudza w ludziach ogromne pokłady empatii. Problem zaczął się kiedy Krzysiowi zdjęto gips i okazało się że dziecko ma tak ogromną blokadę psychiczną że strach aż sprawia mu ból. Przez 3 miesiące Krzyś poruszał się na kupię lub na kolanach nie stawał na nogi bal się. Sama bym sobie nie poradziła żal mieszał się z frustracja. Przez ten okres kiedy Krzyś nie chodził poruszaliśmy się wózkiem. Pieciolatek w wózku spacerowym. Możecie sobie wyobrazić co myśleli sobie ludzie. Taki duzy a w wozku, leniwy. Oglądali się za nami o ustąpieniu miejsca w autobusie nie było mowy chociaż kasuje bilet i synowi. Ale pewnego dnia zaskoczyla mnie pewna sytuacja. Wsiadamy z sensem do autobusu (jedziemy na rehabilitację), oczywiście stoimy na środku autobusu bo młodzież ani myśli ustąpić miejsca, w Lublinie mamy piękne widoki. Ja nie chce się wyklocac bo to tylko dwa przystanki i będziemy się przesiada. A tu na następnym wsiada starsza Pani i uswiadamia mlodocianym gdzie stoją i jaka znieczulica przez nich przemawia. Także jest nadzieja ze czasem ktoś stanie po naszej stronie ze ktoś bez oceniania zwyczajnie wykaże odrobinę empatii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *