ODDAŁAM ZDROWE DZIECKO DO PRZEDSZKOLA

Rozumiem wszystko. Jestem bardzo wyrozumiała. Przymykam czasem oko. Staram się nie wyolbrzymiać czy robić afery z niczego. Nie jestem trudną osobą i nie lubię rozpoczynać konfliktów.

 

No, ale posłałam przedwczoraj zdrowe dziecko do przedszkola.

Zdrowiuteńkie!

Ogromnie się cieszące na wieść o zabawie z dziećmi i robieniem nowych cudów z grupą.

 

Wróciło moje biedactwo blade, słabe, zakatarzone i z koszmarnym kaszlem. To już nie pierwszy raz gdy taka sytuacja ma miejsce. To nie pierwszy raz kiedy mamy przymusowe wolne.

Choroba dziecka jest czymś najokropniejszym co może spotkać rodzica, poza jego utratą. Patrzenie jak dziecko cierpi jest nie do opisania. Dlatego gdy widzę jak moje dziecię walczy z wysoką gorączką, jak z nosa ciekną koszmarne  gluty i każde kaszlnięcie pozbywa go ogromnej ilości sił, to boli.

 

Dlatego, nie popieram rodziców, którzy oddają swoje dzieci do żłobka, szkoły czy przedszkola chore! To karygodne i naprawdę denerwuje innych. Kurde no jak tak można? Ja wiem zaległości w szkole, brak czasu czy odpowiedniej opieki. No ale nie doleczone paskudztwo kiedyś w przyszłości się ujawni i mogą być koszmarne tego skutki. Jestem zła! Od września parę razy zauważyłam, że Arek wracał z gorszym stanem zdrowia z przedszkola. Męczyło go często jakieś paskudztwo jednak szybko temu przeciwdziałaliśmy.

 

Gdy widzę, że coś mu dolega od razu zostawiam go w domu. Nie będę narażać jego zdrowia oraz innych dzieci. Jednak mam o tyle dobrze, że mogę sobie na to pozwolić.

 

fgh

 

Rozumiem po części tych rodziców, bo wiem, że czasem są sytuacje nieuniknione i nie można od tak wynająć niani, oddać babci czy wziąć urlop na żądanie w pracy. Pracodawcy są okrutni, a państwo wcale nie pomaga. To karygodne, że rodzić musi wybierać między pracą i źródłem zarobku a zdrowiem dziecka i późniejszymi konsekwencjami.

 

Ja wiem jak jest ciężko o pracę. Nie potępiam Was, ale czasem naprawdę się wkurzam, gdy moje zdrowe dziecko po raz kolejny męczy się. Okropnie się patrzy na taki stan.
To jest naprawdę błędne koło, które szybko nie minie dopóki nie powiększą się prawa dla rodziców. Chcą byśmy mieli więcej dzieci. Jednak dlaczego nam tego nie umożliwiają?

 

Prędko to nie zostanie zmienione, dlatego jeżeli tylko masz możliwość proszę Cię zostaw swoje chore, albo nie wyleczone do końca dziecko w domu. Każdemu to wyjdzie na dobre.

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

17 odpowiedzi

  1. Rozumiem Cię doskonale, u nas Eryk tylko jest jakiś niewyraźny i już wiem, że nie pójdzie do przedszkola, nie wysyłam z katarem, bo wiem, że zaraz wszystkie będą mieć, a jemu sie pogorszy… Kiedyś wrócił po przeziębieniu, ledwo się odkurował, a jakaś mama zostawiła mocno kaszlące dziecko w przedszkolu, efekt był taki, że Eryk złapał od tego dziecka wyjątkowo paskudnego wirusa, przelewał się nam przez ręce, był zielony, a kiedy gorączka sięgnęła 40 stopni jechali na pogotowie szybko bo nic mu nie pomagało…a od Pań nauczycielek później się dowiedziałam, że to dziecko miało to samo… masakra :/

  2. Kochana Mamo! mamy to samo. Jestem już u kresu sił. Od września moje dziecko było suma summarum 1 miesiąc w przedszkolu jeden miesiąc. Płakać mi się chce gdy po 2 dniach wraca z katarem, który daje powikłania w postaci zapalenia ucha, ale przecież katar to nie choroba. Nam dużym i dorosłym mało szkodzi ale dzieci przechodzą to inaczej, moje dziecko ma zaraz zapalenie ucha, jedno było już z perforacją wszystko na tle wirusowym które są obecne w przedszkolu. I tak będzie to błędne koło się zamykało, dopóki rodzice nie zrozumieją, że to nie ma sensu. Że nie ma sensu posyłać chorego dziecka do przedszkola bo poza tym, że jego dziecko ogromnie cierpi to nie ma przyjemności z zabawy…. No a druga sprawa, rozumiem rodziców, którzy nie mają z kim zostawić maleństwa bo niestety żyjemy w takim kraju które nieudolnie stara się pracować nad polityką prorodzinną…..

  3. Omen wrocił do szkoly po PRAWIE MIESIACU siedzenia w domu i zahaczenia w miedzy czasie o szpital (bo tez inne dziecko niefrasobliwego rodzica zarazilo go nieżytem brzucha) . Tego samego dnia zaczal kaszlec :/

  4. Tak, znam ten ból. W poniedziałek córka zdrowiuteńka w podskokach szła do przedszkola, wróciła z katarem i dreszczami… wtorek została w domu, choć jak się okazało żadnych objawów nie było, w środę mogła znowu iść do koleżanek i kolegów i… wirusków.

  5. Jak czytam takie historie to włos mi się jeży…jak można posłać chore dziecko do żłobka/przedszkola? Rodzice myślą, że nikt nie zauważy? Nikt nie złapie choroby? :/
    Niestety zrozumienia z mojej strony nie będzie…

    1. Ja tez jestem mama Tosi.Polecam zrobienie analizy pierwiastkowej wlosa, ktora spowoduje poprawe stanu zdrowia dziecka i wzrost odpornosci.

  6. Wiele razy byłam świadkiem gdy dziecko kaszlało tak jakby płuca miało wypluć. Ciężko było tego słuchać. Jednak najlepsze są reakcje rodziców.
    – O kaszelek – mówią, niby zaskoczeni – skąd się to wzięło?
    🙂

  7. Mój synek jakoś nie łapie w tym roku przeziębień. Jest natomiast pośrednikiem i przynosi wszystko z przedszkola do domu. I wszystko łapię ja, bo mam obniżoną odporność. Synek miewa kaszel wtedy, gdy ma alergię wiosną i jesienią. Rano w domu jest ok, po drodze zaczyna się silny kaszel jakby miał płuca wypluć (idziemy pieszo, dookoła pełno drzew i innych roślinek :)) Nie jest to powodem żeby nie puszczać dziecka do przedszkola. Tak samo jest z refluksem. Nie każde kaszlące dziecko jest chore. Pozdrawiam.

  8. Chore dzieci to jedno. Oczywiście również jestem przeciwna dla mnie to skrajnie nieodpowiedzialne. Tylko co z „Ciociami” które również zasmarkane przychodzą do pracy. Akurat jestem sąsiadka przedszkolanki dla której przeziębienie czy nawet jelitowka nie jest przeszkodą żeby iść do pracy no to już dla mnie szczyt…

  9. dzieci z katarem moga chodzic do przedszkola… sami tez nie bierzemy zwolnienia z powodu kataru 🙂 dzieci musza swoje 'odchorowac’. lapia wirusy i w ten sposob ich organizm uczy sie z nimi walczyc i nabywa odpornosci 🙂

  10. Może jednak lepiej pomyśleć o statystyce i pogodzić się z tym… naprawdę niewielki procent naraża swoje dzieci na powikłania z powodu puszczenia chorego dziecka do placówki. Infekcje potrafią się ciągnąć i to niekoniecznie spowodowane wirusem. Kaszel po zapaleniu oskrzeli może się utrzymywać do miesiąca i dziecko kaszle aż huk idzie, nie jest to powodem do pozostawienia tyle czasu w domu. Trochę wyrozumiałości i uzbrojenia się w cierpliwość bo odporność dzieci buduje się do 12 rż. http://mataja.pl/2015/04/a-czy-twoje-dziecko-choruje-statystycznie-czyli-jak-czesto-choruja-dzieci/

  11. No ja w piątek zaprowadził syna do przedszkola, a po godzinie odebrałam bo okazało się że ma rotawirusa i wymiotowal w przedszkolu. Pani pedagog powiedziała że wszystkie dzieci po kolei miały i krąży po przedszkolu. I cóż. Nikt nie jest winny. Są pewne sytuacje, których nie da się przewidzieć. No i trudno. Przedszkole to taki okres w życiu i dzieci co by się nie zrobiło będą chorować i zarazac się wzajemnie. Trzeba to przetrwać i tyle. A sądzę że nikt przy zdrowych zmysłach nie posyła do przedszkola chorego dzieciaczka specjalnie. Czasem rano jest wszystko dobrze a po kilku godzinach okazuje się że wirus zaatakował na całego. Myślę że wszyscy powinniśmy troszkę wyluzowac bo na wiele rzeczy nie mamy w życiu wpływu. A pisze to ja mama dwóch 3,5 letnich niepełnosprawnych dziewczynek i 3,5 letniego synka.

  12. A ja odkąd synek chodzi do przedszkola daję mu codziennie kropelki acidolac baby, żeby dobre bakterie we florze bakteryjnej uzupełniać, bo to poprawia odporność dziecka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *