Podobno chłopaki to maminsynkowie, a dziewczyny to tatusia księżniczki.
Podobno to prawda.
U mnie to się okaże za parę lat jaka silna relacja między nami się wytworzy, jednak jednego jestem pewna: nie zrobię z mojego syna mami synka!
NEVER!!!!!
Wiem doskonale, że to my w dużej mierze wpływamy na nasze dziecko i jego decyzje w przyszłości. Są dwie opcje, co do wyboru wybranki: taka jak mama lub tylko nie taka jak mama. Nie wiem która jest lepsza, ale dla przyszłej wybranki chyba ta, która nie będzie oznaczała ciągłego porównywania do przyszłej teściowej typu: ” A moja mama to tak tego nie robiła, moja mama to zawsze obiad w niedzielę taki i taki podawała, zawsze był kompot, pranie wyprasowane” itp. Doskonale wiem jaki to drażniący temat. Przecież chcesz żyć po swojemu, podążać własnymi ścieżkami, a jednak na plecach cały czas czujesz, że Twoja teściowa robi to lepiej. No po licha jest z Tobą skoro mamusia jest taka doskonała? No chyba, że szuka dobrej następczyni, która zapewni mu wszystkie takie same udogodnienia jakie dostawał przez cały czas w domu.
Tego chcę uniknąć. Nie chcę, by mój syn tak się zachowywał i uprzykrzał swojej kobiecie w ten sposób życie. Wygody, które wynosimy z domu, bardzo wpływają na nasze przyszłe życie i chcemy, by one jak najdłużej były kontynuowane. To zrozumiałe, jednak przesadna fascynacja rodzicielką nie jest zbyt fajna. To też oczywiście tyczy się drugiej strony, kiedy to rodzicielka nie chce odciąć pępowiny, jednak to temat na osobną dyskusję.
Nie zrobię z mojego syna maminsynka.
Nie chcę, by w przyszłości jego wybranka na samą myśl o mnie ciskała piorunami albo w głowie wyklinała od baby jagi. A mój numer kontaktowy był na czarnej liście: „kontakt wzbroniony, gryzie”.
Wręcz przeciwnie. Chcę, by dziękowała w duchu za to, że sprawiłam jej taki dobry okaz. No bo przecież synowie są bardziej podatni i są pupilkami mamusiek. Mamusia ugotuje, wypierze, poda, zapakuje, wyprasuje.
Uświadomię mu, że rosół może wyglądać inaczej i każda z nas ma swój autorski przepis, a mój wcale nie musi być najlepszy. A nawet jak tak będzie to żeby nigdy, prze nigdy o tym nie wspominał swojej lubej. Bo jak nastąpią ciche dni to nie będę interweniować.
Będzie wiedział też, że kiedyś moje miejsce przy nim zastąpi inna kobieta, która będzie pierwsza na liście kontaktów i to do niej będzie dzwonił, gdy coś się uda lub zawali. To z nią będzie konsultował obiad i plan dnia, dzielił budżet, pralkę i kupował kwiaty.
Bo pamiętaj kochana, że swojego synka nie wychowujesz tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla społeczeństwa, do którego za parę lat go wyślesz. Więc zrób to tak, aby każda kobieta była Ci wdzięczna za takiego dżentelmena, a każdy facet patrzył na niego zazdrosnym okiem i brał z niego przykład.
By nie był maminsynkiem, ale zawsze z ciepłem na serduchu pamiętał o Tobie!