Nigdy nie pamiętam abyśmy robili ciasto dokładnie z takiej ilości jaka jest w przepisie. Nigdy też nie pamiętam, by starczyło wypieków na więcej niż jeden dzień. Ale też doskonale pamiętam, że każdy chciał jeść, a nikomu nie chciało się robić. Takie wspomnienie zawsze mam w głowie, gdy widzę chrust czy inaczej faworki na półce w sklepie i przypominam sobie te momenty, które człowiek spędził na zagniataniu ciasta, wykrawaniu pasków czy monotonnym i najgorszym dla mnie pieczeniu. Zawsze wieczorem z kubkiem herbaty wspólnie zajadało się całą przygotowaną misę tego smakołyku. Najcudowniejsze w tym jest, że tak niewiele potrzeba, aby je stworzyć i też nie zajmuje to jakoś dużo czasu. Każdy chyba ma coś, co kojarzy mu się z dzieciństwem. Dla mnie właśnie czymś takim jest chrust, którego przepis do tej pory mam zakodowany w głowie i po takim czasie nadal bez problemu jestem w stanie go odtworzyć.
Mimo wszystko dawno go nie robiłam, a wyszedł doskonale. Facetom też bardzo zasmakował, dlatego dzielę się z Wami przepisem, gdyby ktoś chciał sobie tego chrustu napiec.
Składniki:
- 400 g mąki
- szczypta soli
- 5 dag masła
- 2 jajka
- 1 łyżka cukru
- 4 łyżki gęstej, kwaśnej śmietany 12%
- 1 łyżka spirytusu
- olej do smażenia
- cukier puder do posypania
Mąkę przesiewamy, dodajemy pozostałe składniki i zagniatamy ciasto aż powstanie spójne. Przykrywamy folią i odkładamy na godzinę do lodówki. Na stolnicy oproszonej mąką wałkujemy ciasto. Ciasto kroimy najpierw na paski, a później na prostokąty lub równoległoboki. Każdy kawałek trzeba naciąć w środku i przez nacięcie przeciągnąć jeden koniec. Smażymy na rozgrzanym oleju z obu stron aż chrust nam się ładnie zarumieni. Ostudzony posypujemy cukrem pudrem.
4 odpowiedzi
To faworki są a nie chrust dla bezdomnych
Nazwa zależy od regionu. W centralnej Polsce używane są te dwie nazwy.
A do chrustu koniecznie solnik, jak u mamy.
u nas mówimy zamiennie chruściki/faworki – dom wielkopolsko-kujawski