Moja wina

Każdego ranka patrzyłam jak się męczysz.

Każdego ranka patrzyłam jak z trudem pokonujesz kolejną przeszkodę.

Każdego ranka patrzyłam jak starasz się nie okazywać bólu.

 Każdego ranka biłam się w pierś, bo to przecież moja wina.

 

Gdzieś popełniłam błąd, gdzieś mogłam coś zrobić inaczej, gdzieś coś po drodze mogło na Ciebie wpłynąć. Niby mówią, że nie znają powodu, niby to nie takie łatwe, niby tak miało być… jednak w środku wiem, że to moja wina.

Każdego ranka tak było. Każdego ranka, aż uświadomiłam sobie, że już więcej nie mogę się bać, że znów coś spieprzę, że znów coś nie wyjdzie. Od tamtego ranka chciałam się tylko cieszyć Tobą. Tym, że jesteś. Tym, że działasz. Tym, że żyjesz. Wyzbyłam się poczucia winy, które towarzyszyło mi przez długi czas i też ograniczało w dużym stopniu.

Możesz godzinami, dniami, tygodniami zalewać swój smutek, żal, bezradność, jednak to nie przyniesie oczekiwanego skutku. Nie minie poprzez morze wylanych łez czy wypitym trunku. Pomoże pogodzenie się z tym i rozpoczęcie nowego etapu. Jest tak i koniec kropka. Tylko ode mnie zależy czy będzie mu lepiej. Działanie jest najlepszą opcją.

Popełniłam za pewne nie jeden błąd rozczulając się nad swoją winą, którą uważałam za coś najgorszego w życiu. No bo przecież czyja może być to wina jak nie moja?

Wiem, że wiele z nas tak ma. Wiem, że wiele nadal z tym poczuciem winy żyje i nie potrafi tego zmienić.

 

„Ale jak kiedy to przez moją nieuwagę upadł i teraz są poważne problemy.”

„To ja zrobiłam sobie tą pieprzoną kawę i to moja wina, że on ją na siebie wylał. Przecież mogłam jej nie robić. Nie byłoby teraz tak wielu przykrości.”

„To ja zostawiłam ten nóż na widoku. To ja nie pomyślałam, że może go znaleźć i się okaleczyć.”

„Po co ja ją kładłam na tym przewijaku. Gdybym tego nie zrobiła, nie spadłaby z niego.”

 

Przykładów w swoim życiu widziałam wiele, kiedy każdy z rodziców miał do siebie ale. Szpital pokazał mi ich aż za dużo, ale tez pomógł przezwyciężyć swój wyrzut sumienia, bo przecież mogłam coś zrobić lepiej, coś zmienić, by tak się nie stało. Czasu już nie cofnę, mogę jedynie dobrze wykorzystać ten, który teraz został mi dany.

Dlatego chciałabym mojemu dziecku nieba uchylić, chciałabym żeby cały czas miał z górki i świeciło non stop słońce. Jednak wiem, że tak nie będzie i nie mogę całe życie mu tego wynagradzać i traktować go jak ze szkła, bo nie tędy droga. Mimo wszystko musi wiedzieć, że mogę mu pomóc, ale nie będę go wyręczać, że najważniejsze by mimo swoich problemów potrafił przekuć je na coś dobrego. By one nie były wymówką, a motywacją. Wiem, że kiedyś mnie zabraknie i on sam będzie musiał pokierować swoim życiem, dlatego od samego początku stawiam na samodzielność i na to, by przyszłość nie była czymś straszliwym i nieznanym, a fajną przygodą, w którą wszyscy, a przede wszystkim on będzie chciał wkroczyć.

 

Drogi Rodzicu!

Najważniejsze jest, by wyzbyć się poczucia winy i zacząć nowy etap. Iść do przodu i nie rozpatrywać przeszłości, bo nikt jeszcze czasu nie cofnął. Wiem, że każdy potrzebuje innej ilości czasu, ale uwierz mi, czym szybciej tym lepiej. Warto też starać się rozsądnie i z głową wynagradzać dziecku jego stan, ponieważ możemy mu jeszcze bardziej zaszkodzić niż pomóc. Uczmy go pozytywnego myślenia, wiary w siebie i tego, że może zrobić wszystko, jeżeli tylko będzie tego chcieć i nie będzie bał się pracy, jaką będzie musiał w to włożyć.

 

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *