MIAŁAM BYĆ IDEALNĄ MAMĄ! PO URODZENIU DZIECKA MI PRZESZŁO.

 

 

Posiadanie 5 rodzeństwa jest bardzo pomocne w życiu. Dowiedziałam się dużo o dzieciach. Począwszy od takich malutkich, skończywszy na tych olbrzymach dreptających po szkole i trzymających wysoko głowę, bo oni są z gimnazjum.

Nie będę oszukiwać, że w tym temacie byłam kompletnie zielona. Że moja półka załamywała się od ilości najnowszych i najlepszych poradników o wychowywaniu dzieci.  Miałam je głęboko gdzieś, ponieważ pierwszego pampersa zmieniłam młodszemu rodzeństwu jak chyba do przedszkola zaczęłam chodzić. Wychowywaliśmy się razem, całą gromadką i wiedziałam na co stać dzieci.

Nie potrzebowałam idealnej Pani z obrazka, która karmi swoje idealne dziecko, w idealnie śnieżnym ubraniu, idealną zupką i idealnie nic się nie brudzi.

Nie pamiętam, by mama po domu chodziła w najlepszej, idealnie białej koszuli. Nie pamiętam też by nas tak ubierała i żebyśmy zawsze mieli co chwilę zmieniane ubranie, by być idealnie czystymi. Ręce też nie spędzały całych dni pod kranem, by przypadkiem niechciana bakteria dostała się gdzieś do środka z pokarmem. Jedzone w pośpiechu między zabawą w piasku, a chowanego jabłko też nie było w 100% czyste. Zrywało je się prosto z drzewa, przecierało podkoszulkiem i napełniało brzuszek.

Było cudownie, powiem nawet mocniej, moje dzieciństwo było zajebiste. Oczywiście to były trochę inne czasy i mniejsze możliwości. Nie było komputera czy telefonów, a środki do dezynfekcji rąk były tylko w szpitalu. Na wycieczkę dostawało się kanapki z salcesonem i 2 złote na jakąś pocztówkę.

I żyło się.

 

Jednak w momencie, gdy na świecie miał się pojawić Arek, po dłuższej analizie zauważyłam z czym się zmagała moja mama. Widziałam te wszystkie błędy wychowawcze, które wyszły po czasie i stwierdziłam, że nie będę dreptać tą drogą. Będę idealną mamą z idealnym dzieckiem.

Serio! Serio!

 

 

 

 

1

 

Miałam już idealny plan jak będą wyglądać nasze idealne dni. Wszystko z dokładnością, co do minuty. Regularne drzemki, systematyczne wstawanie o 7 rano, poranny jogging wspólnie z dzieckiem, zabawy, czytanie, odpoczynek, a gdy mały będzie spał, ogarnianie wszystkich innych spraw.

Wszystko się schrzaniło, gdy rzeczy zaczęły się dziać w realnym świecie, a nie na mojej kartce papieru.

 

 

Miałam być idealną mamą, jednak po urodzeniu dziecka mi przeszło.

 

Pierwsza mocna noc, która dawała się całe dnie we znaki wpłynęła na opóźnienia. Zmiana pogody nie pozwoliła na realizację całkowicie planu. Zęby, które były dla nas koszmarem, sprawiały że dzień się koszmarnie dłużył, a pokłady energii spadały szybciej niż przybywały. A moje dziecko przy jedzeniu brudziło nie tylko swoje białe body, lecz też moją koszulkę i ścianę oraz podłogę.

Czasem się zastanawiałam czy na czas posiłków nie zakładać folii, by oszczędzić sobie trochę czasu na sprzątanie.  Nastał wreszcie moment kiedy powiedziałam, pieprzę to! Nigdy nie będę idealną mamą z pierwszych stron gazet, która gotuje zupki w pełnym makijażu, a na spacer wychodzi w szpilkach i miniówce. Przeszło mi łudzenie się, że wszystko można zgrać przy dziecku co do minuty. Odpuściłam sobie malowanie paznokci wieczorem, gdy obudziłam się z niepomalowaną drugą ręką i wylanym lakierem na podłodze. Wolałam się wyspać niż rano ćwiczyć czy przygotować sobie fit śniadanko. Nie liczyłam już też skrupulatnie wystających wałków na brzuchu i dodatkowych centymetrów w udach. Nie czułam się źle, gdy dałam mu do zjedzenia zupkę ze słoiczka. Nie miałam wyrzutów sumienia, gdy włączałam mu bajkę, a sama w tym czasie zakuwałam na egzamin czy wieszałam kolejne pranie.

Czekałam na czas, który pozwoli mi powoli realizować nowe przyjemności dla siebie w moim macierzyństwie.

 

Nie da rady być idealną mamą jaką propagują wszystkie poradniki, media czy fotki, przynajmniej nie w mojej gazecie. Dążenie do ideału jest nudne.

 

Jeżeli ktoś uważa, że może być inaczej albo nie ma dzieci albo nigdy nie miał z nimi do czynienia 🙂

 

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

2 odpowiedzi

  1. super tekst, taki prawdziwy, jesteśmy chyba z tego samego pokolenia 🙂 no i też mam 5 rodzeństwa 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *