Mam do tego prawo i nic Ci do tego człowieku

Mimo iż mam do tego prawo jak każdy człowiek na ziemi, ludzie mimo wszystko starają się wytyczyć jakieś granice, których pewne osoby nie mają prawa przekraczać, no bo jak to? Przecież to Ciebie nie powinno w żadnym wypadku dotyczyć, jak mogłaś sobie o tym pomyśleć? Jako już standardowy przykład przytaczam naszą sytuację, ponieważ ona w dużym stopniu osadza nas w pewnej grupie społecznej, która nie powinna lub nie wyobrażalne jest to, aby mogła mieć coś więcej niż na sam chleb ze smalcem (pomijam, że teraz to rarytas, gdyż na krakowskim rynku taka pajda ze smalcem to koszt 8 zł, ale co tam, dawniej to było oznakiem biedy). W każdej grupie znajdą się ludzie, którzy będą wykorzystywać swoją sytuację w sposób, który nie przystoi i często przez takie osoby tworzy się zła opinia, która dotyka nas wszystkich. Dlatego wpadłam na pomysł, aby trochę Wam wytłumaczyć, że mam do wielu rzeczy prawo i posiadanie dziecka z niepełnosprawnością w żaden sposób mnie nie dyskwalifikuje do posiadania ich. Wręcz przeciwnie, mogę mieć wszystko co zapragnę, jeżeli tylko mnie na to stać i mam możliwość zdobycia tego.

Najbardziej ludzie nie mogą pojąć jak możesz mieć PIENIĄDZE!

Jak TY posiadając „takie” dziecko możesz mieć pieniądze? Bo to jest kluczem do wszystkiego. Pieniądze są potrzebne do egzystencji każdego dnia. Bez pieniędzy nie ma niestety innych rzeczy wpływających na nasze życie, dlatego od tej najważniejszej kwestii trzeba zacząć. W ogóle wróćmy, jak możesz mieć coś więcej niż świadectwo ukończenia szkoły podstawowej? Czasami się zastanawiam czy ludzie nie wiedzą, że nie żyjemy już w epoce kamienia łupanego i możliwości są o wiele większe niż wieki temu i można posiadać odpowiednie wykształcenie, które umożliwi odpowiednie zarobki pozwalające na odpowiedni status życia, a co za tym idzie jakiś konkretny grosz na koncie w banku czy w portfelu. Tak, zarabiamy pieniądze chodząc do pracy. Stąd się one biorą. Pomińmy fakt, że są jeszcze osoby, które potrafią oszczędzać i odkładać na czarną godzinę, ale u nas z tym raczej ciężko, więc społeczeństwo też tego nie potrafi pojąć. Nawet jak mają mało to i tak są w stanie odłożyć, uzbierać na coś.

Przecież takie dziecko kosztuje. Zbieracie 1% i z tego żyjecie tak? Oczywiście dziecko kosztuje, jak każde, wydatki są, jednak wszystko jest do pogodzenia. Nie żyjemy z 1%, jest on nam potrzebny, aby nasze życie wyglądało normalnie jak każdej rodziny i istniała możliwość na inne udogodnienia. Każdy procent idzie do państwa więc, dziwne by było żeby z tego nie korzystać jak istnieje taka możliwość i są ludzie, którzy chcą nam go przekazać. Zbiera się go na specjalne subkonto, które jest w fundacji do jakiej się zgłosimy o jego założenie. Nie mamy możliwości pobierania tych pieniędzy. One zostają użyte tylko wtedy, gdy posiadamy fakturę na zakup rzeczy z listy, którą posiada fundacja. Gdy kupujemy wózek, łuski, itp. sklep wystawia fakturę, którą przesyła się do fundacji i oni pokrywają zakup, jeżeli oczywiście posiada się taką ilość środków. Czasem na taki wózek zbiera się rok albo dwa. Wydatki nie maleją, dlatego to jest duża forma pomocy, którą wykorzystujemy, by Wasz 1% nie przepadł, a dla naszego dziecka mogło to być zabezpieczenie w razie w.

Uwielbiam te komentarze na temat samochodu, który człowiek posiada. Nie raz słyszałam jak osoby komentowały innych. „No taką bryką podjeżdża, a dziecko niepełnosprawne. I narzekają że im źle.” Zapomniałam, że dziecko niepełnosprawne rodzi się tylko w biednych rodzinach. Nosz kurde przecież można mieć kasę, można mieć fajne auto i można mieć dziecko, które wymaga rehabilitacji. Nie potrafię pojąć do tej pory jak ludzie mogą nadal uważać, że dziecko, które posiada jakąś niepełnosprawność przeznaczone jest do życia w biedzie. Jej! Może składali całe życie, by mieć fajną brykę, może porządnie się wykształcili i dostali dobrze płatną pracę, może zapieprzają 24 h 7 dni w tygodniu, by dobrze żyć. Tego nie widzisz, tego nie rozumiesz, bo przecież muszą być biedni. Koniec i kropka. Dla mnie to debilizm, totalny debilizm i nawet nie chce mi się z takimi ludźmi dyskutować. Pomijam fakt, że nie wyobrażam sobie jeździć autem, które w każdej chwili może mi się zepsuć i w środku trasy na ćwiczenia będę w dupie. To też jest dla nas bardzo istotne, by samochód był sprawny i niezawodny. Ponieważ poruszamy się nim często i jego stan jest dla nas bardzo istotny, ale nikt tego nie rozumie. Bo przecież musisz być biedakiem, mimo iż jak każdy człowiek mam do tego prawo.

Podobna sytuacja dotyczy wakacji, dodatkowych zajęć edukacyjnych, ubrań i wszystkiego co razi w oczy osoby, które nie potrafią tak pokierować swoim życiem, aby być z niego zadowolonym i szukają sposobu na jego zmianę i polepszenie. Bo tylko w taki sposób mogę sobie wytłumaczyć ich zachowanie. Wytykanie innym, wypominanie, powoływanie się na stan zdrowia jest mega słabe.

Nie będę przepraszać, że zbierałam na lepsze auto przez parę lat. Nie będę przepraszać za to, że inwestuję w swoje wykształcenie, aby zarabiać lepsze pieniądze. Nie będę przepraszać za wakacje last minute, których tak zazdrościsz. Nie będę przepraszać za to, że moje życie może Cię drażnić, bo mam do wszystkiego prawo tak jak i moje dziecko, które może ma pewne ograniczenia, jednak one w żadnym stopniu nie pozbawiają go godnego życia. I to, że jeździ na wózku nie znaczy, że ma mieszkać pod mostem i dziękować za to, że tylko nogi nie działają poprawnie.

 

Najważniejsze w tym wszystkim znaleźć rozsądek i nim głównie się kierować, a nie ludźmi, którzy nie są tak zaradni, nie potrafią w taki sposób operować swoim życiem, aby za jakiś czas mieć lepiej i wyjść z dołku, który uniemożliwiał im wiele rzeczy. Każda decyzja ma jakiś wpływ na nasze życie i czasem trzeba się „poświęcić”, by za chwilę zbierać owoce owego poświęcenia. Tak jest z nami, jednego roku zbieramy na wózek, drugiego na wakacje, a trzeciego znów na wózek. I tak w kółko. Jednak posiadanie dziecka z niepełnosprawnością nie zabiera nam możliwości dogodnego życia i korzystania z jego uroków.

Mam do tego prawo i nic Ci do tego człowieku.

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

3 odpowiedzi

  1. Pamiętam, jak kiedyś dostałam list od jakiegoś wyłudzacza z Warszawy. Później się okazało, że ten koleś wyszukiwał w mediach społecznościowych niepełnosprawnych i wysyłał im listy z jakimiś wydumanymi szantażami. Zanim poszliśmy do radcy prawnego, zadzwoniliśmy do niego. Tłumaczył, że pewnie kłamiemy, że jestem niepełnosprawna, bo byłam na wycieczce w górach i czemu nas na to było stać? Że pewnie mamy kasę, więc możemy mu wysłać ileś tam tysięcy 😛 I again, że moi rodzice kłamią, że jestem niepełnosprawna, bo przecież NIEPEŁNOSPRAWNI W GÓRY NIE MOGĄ JEŹDZIĆ, bo on tak twierdzi, wiec nie mogą 😀 No psychol! Moja radca prawna napisała mu taki list, że więcej koleś nie pisał, ani nie dzwonił. Pytanie tylko od ilu ludzi wyłudził te tysiące, które próbował zdobyć szantażem?

  2. To jest bardzo smutne, że w tym kraju nic nie można mieć, nie należy kształcić się bardziej niż inni itp. Coraz częściej zastanawiam się nad wyjazdem. Żeby dziecko zobaczyło jaka mentalność jest za granicą. Nie chcę, żeby te polskie stereotypy go zatruwały czy podcinały skrzydła… 🙁 Może faktycznie powinniśmy mieć dostęp do broni? Przynajmniej idioci by się zastanowili zanim zaczęłi by osądzać….

  3. Bardzo dobrze to napisałaś. Sama nie raz zastanawiam się czy aby na pewno mogę jechac na wakacje, czy nawet wyjść wieczorem z koleżankami, kupić sobie lepszy ciuch czy nową książkę, bo co ludzie powiedzą… A że gadają to wiadomo. Ale tak jak piszesz mamy do tego prawo i niepełnosprawność naszych dzieci nie powinna nas ograniczać. Dzięki za ten tekst 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *