Lepiej nazwać ją gorszą matką niż kobietą sukcesu

Codziennie o wczesnych godzinach porannych słyszę znajomy stukot. Słychać, że się stara założyć je w ostatniej chwili i przemierzyć jak najmniejszy odcinek w mieszkaniu. Słychać stukot obcasów, przekręcany zamek w drzwiach oraz szybkie zbiegnięcie z drugiego piętra na parter. Spieszy się, bo pewnie o 15 ma odebrać dzieciaki z przedszkola i raczej nikt się tym nie przejmuje, że będą korki, może się nie wyrobić albo auto nawali. Lepiej być w pracy wcześniej, by mieć zapas na niespodzianki w drodze powrotnej.

Wbiega na szpilach do przedszkola, z uśmiechem na twarzy wita wszystkich i z pociechami na rękach pędzi załatwiać kolejne obowiązki. Zakupy, obiad, lekcje, zabawy, usypianie.

I tak każdego dnia.

 

No i na co jej to było? Nie mogła jeszcze zostać na wychowawczym tylko od razu jej się kariery zachciało? Co to za matka. Pieluchy to wszystko o czym powinna teraz marzyć! Nie powinna myśleć o niczym innym niż o dobru dziecka!!! Jaka z niej matka? Jak może?

No bo jak to jest możliwe, żeby radziła sobie doskonale na wszystkich płaszczyznach życia nie zawalając rodzicielstwa, pracy, związku? Jak ona może realizować swoje marzenia i spędzać 8 godzin w pracy niż w domu z dzieckiem. Lepiej nazwać ją gorszą matką niż kobietą sukcesu.

Znam wiele kobiet, którym praca jest bardzo potrzebna do pełni szczęścia i nie chcą z niej rezygnować, dlatego żeby było łatwiej. Chcą też mieć coś swojego i  praca je uszczęśliwia i jest w ich życiu potrzebna. Te, co najbardziej tego nie rozumieją i krytykują, często zapominają, że nie są same, a w domu mają drugą parę rąk, która też powinna pomóc wszystko ogarniać. Nie tylko Ty jesteś od wychowywania, od gotowania, sprzątania, odbierania dzieci. Gdy dzieli się obowiązki, łatwiej wszystko pogodzić i w każdej dziedzinie być dobrym.

Dla mnie takie kobiety są bohaterkami! Znoszą codzienne chamskie spojrzenia, dogryźliwe gatki w przedszkolu i mimo wszystko działają. Postanowiły iść innym modelem życia, wróciły lub rozpoczęły pracę i godzą wszystko co mają do zrobienia, ponieważ obowiązki domowe nie znikają jak Cię nie ma w domu.

Dziecko jest bardzo ważne, jednak nie powinno być ważniejsze od Twoich potrzeb. Dla innych zawsze będziesz tą gorszą, tą złą, mimo iż potrafisz sobie ze wszystkim dobrze poradzić i organizację masz w małym palcu. Rób tak, aby Tobie było dobrze. Byś w swojej skórze czuła się jak najlepiej. Byś nie miała sobie nic do zarzucenia. Ludzie będą gadać i nie raz dla nich będziesz gorszą matką. Nie raz nie zauważą jak wszystko wspaniale łączysz i jak cudownie się w tym odnajdujesz. Szczęśliwa matka, to szczęśliwe dziecko.

Po prostu rób swoje, ponieważ jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził.

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

5 odpowiedzi

  1. Tak to jest niestety w naszym społeczeństwie 🙁 zawsze źle i nie tak, a jak jeszcze posiłkujesz sie nianią, bo wiesz, że dziecko choruje i chorować będzie, a w pracy nikt Cię nie zastąpi, bo pracując na swoim tak niestety jest i na domiar złego mieszkasz w małej miejscowości to przepadałaś :/ giń zła matko… na szczęście nauczyłam się mieć to bardzo gdzieś….

  2. ja tak sobie czasem myślę, że jak kobieta WSZYSTKO poświęci dla dziecka, to co ona potem mu zaoferuje? No bo dziecko wyrośnie z pieluch, z tego, że trzeba mu umyć zęby, dać jeść i za rączkę zaprowadzić do przedszkola. To dziecko lada moment stanie się młodym człowiekiem, u progu swojego własnego życia i ja chcę swojemu dziecku dać coś więcej niż zaniedbaną mamę, która niczym się nie interesuje i o niczym poza domem nie umie rozmawiać (znam takie). owszem, jestem mamą i to jest ogromna część mojego życia, ale nadal jestem też sobą, jako kobieta, mam swoje pasje, zainteresowania, lubię wiele rzeczy i nie dam sobie tego zabrać, bo jak moje dzieci dorosną to chcę im to wszystko pokazać, może czymś ich zainspirować, może podzielą jakąś moją pasję, chcę mieć podstawy do tego, żeby opowiadać im o świecie, o tym co się dzieje wokół nas, żeby miały we mnie partnera do dyskusji, kiedy same zaczną świat odkrywać i w niejednej dziedzinie pobiją mnie wiedzą. chcę, żeby w momencie, kiedy staną się dorosłe i uniezależnią ode mnie nadal miały ze mną co robić i o czym rozmawiać. po prostu chcę zaoferować moim dzieciom szerszy horyzont niż cztery ściany, w których umiem tylko ugotować, uprać i posprzątać

    1. W punkt! Dziś sama jestem Mamą i strasznie lubię fakt, że Dziadkowie mojego Syna mają własne życie, pasje, sposoby na spędzanie czasu. Lubię to że nie muszą żyć naszym życiem żeby czuć się szczęśliwi i lubię, że są ciekawym towarzystwem dla Nas i dla swoich wnuków. Też tak chcę!;|)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *