Jesteśmy całkiem fajni

Kiedyś nie potrafiłabym w żaden sposób pomóc. Kiedyś miałam ten sam problem, co ty teraz. Kiedyś się bałam, nie chciałam urazić, zranić, dobić. Dziś jestem z drugiej strony i chcę, byś się do nas odezwał. Byś się nas nie bał. Uwierz, nie gryziemy, wręcz przeciwnie, jesteśmy nawet całkiem fajni.

Niepełnosprawność z pozoru wydaje się ciężkim tematem. Staramy się, jak to tylko możliwe, nie wkraczać w prywatną sferę ludzi z problemami. Ale to przecież niewykonalne.

Dzieci rodzą się z różnymi problemami zdrowotnymi. Noszą aparaty słuchowe, jeżdżą na wózkach, poruszają się o kulach, mają w widocznych miejscach blizny, które zdradzają ich przejścia.

Większa część z nich normalnie żyje w naszym społeczeństwie, korzystając w pełni z dobrodziejstw, jakie daje życie. To dla nas nowość, wcześniej chowały się w swoich czterech ścianach. To się zmienia. Arkadiusz chodzi do normalnego przedszkola, w okolicy są też inne dzieci, które mimo swoich problemów ze zdrowiem mają dostęp do edukacji.

 

20161204-dsc_0060

DZIECI BEZ BARIER

Jednego z pierwszych dni Arka w przedszkolu podbiegła do nas dziewczynka z jego grupy i powiedziała: „Wie Pani, Arek ma chore nóżki. Ale to nic, on jest fajny”.

Płakałam ze szczęścia. Jest w grupie z cudownymi dziećmi i codziennie z radością tam wraca.

Od początku postawiłam sobie za cel usamodzielnienie mojego dziecka. Nie chcę, by siedział zamknięty w mieszkaniu, a zakupy robił przez internet z dostawą do domu, bo nie będzie miał siły zmierzyć się ze społeczeństwem.

Do pewnego momentu Arek nie wzbudzał zainteresowania, siedział w spacerówce, jak inne dzieci. Pierwsze nasze wyjście na spacer na wózku było ogromnym przeżyciem. Wszystkie oczy były zwrócone na nas.

Zaskoczyło nas to. Wtedy uświadomiliśmy sobie, jaką jesteśmy nowością. Gdy w sklepie ktoś mnie zapytał, gdzie może taki wózek pożyczyć dla swojego wnuka, zrozumiałam, jak ludzie są mało doinformowani. Z drugiej strony było przerażenie. Nieraz widzieliśmy je w oczach rodziców, gdy ich pociecha podbiegała do Arka, ciekawie oglądała cały jego sprzęt i pytała: „Dlaczego? Po co?”.

 

20161204-dsc_0149

 

ZAKŁOPOTANI DOROŚLI

Ludzie boją się porozmawiać z osobą niepełnosprawną. Nie wiedzą, jak się zachować, by jej nie urazić. Zważają na każde słowo, przez co rozmowa staje się sztuczna.

Raz na spacerze podbiegł do nas chłopczyk, który widział wcześniej, jak Arek jeździ na wózku:

– Mamo, ja chcę taki wózek – powiedział.

– Nie synku, tobie jest nie potrzebny – odpowiedziała mama.

– Dlaczego?

– Bo ty chodzisz.

– To ja nie chcę chodzić.

– Nawet nie masz pojęcia, co mówisz – zmieszana mama wzięła go za rękę i szybciutko uciekła.

 

20161204-dsc_0589

 

Na pytania dzieci najlepsze są proste odpowiedzi. Nie odciągaj od nas dziecka, gdy przybiegnie, by się dowiedzieć czegoś na nasz temat. Pozwól mu pytać. To dla nas nic nowego, chętnie wytłumaczymy, a Arek pozwoli się powozić i z radością się pobawi.

Wpajaj swojemu dziecku, że każdy: zdrowy czy chory, czarny czy biały ma takie same prawo do życia i korzystania z niego, jak on. Niektórzy ludzie są chorzy albo mają jakieś wady. Nie ma potrzeby, by traktować ich ulgowo czy z dystansem.

Czasem widzę konsternację: czy można powiedzieć do Arka „chodźmy”, „idziesz”? A tu trzeba wrzucić na luz. Niepełnosprawni swoje sprzęty pomocnicze traktują normalnie, wózek to ich nogi. Nie obrażą się za zwykłe określenia, potoczne zwroty. Zresztą każdy czuje się lepiej, gdy jest traktowany na równi z innymi.

Tak samo wygląda sprawa ze współczuciem. „Taki ładny chłopczyk, a nie chodzi” – zauważa ktoś. No tak. Byłoby super być sprawnym. Jednak na niektóre sytuacje nie mamy wpływu i pozostają nam dwa wyjścia: załamać się lub
brać życie takim, jakie jest.

20161204-dsc_0175

 

TACY SAMI

Nasze dzieci nie różnią się od twojego. Czasem wymagają więcej uwagi, mają nieco inne potrzeby, ale też chcą żyć, uczestniczyć w społeczeństwie, bawić się z rówieśnikami. Potrzebują normalności i akceptacji. Chodzą do kina, jedzą lody na mieście, budzą nas przed świtem w weekend. Najważniejsze jest traktować niepełnosprawnych na równi, bo tego najbardziej potrzebują. Ze wszystkimi innymi ograniczeniami sobie poradzą, tylko nie zmienią nastawienia ludzi do nich. Jeżeli ci ludzie nie będą chcieli się na nich otworzyć.

Najważniejsze chyba jest to, by uświadomić sobie, że nigdy nie wiemy, co nas w życiu spotka i czy kiedyś nie znajdziemy się po drugiej stronie.

 

20161204-dsc_0735

TIPI, PODUSZKI, KOSZE NA ZABAWKI, MATANolli Polli

UBRANIE – Kukukid

*tekst ukazał się w miesięczniku Dziecko

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Jedna odpowiedź

  1. wczoraj na wizycie u neurochirurga jak czekaliśmy w poczekalni Olek siedział na krześle obok i się wygłupiał, naklejał wszędzie swoja naklejkę i coś śpiewał po swojemu. Potem troszkę się wymądrzał i przekomarzał ze mną co bardzo go bawiło. Całym swoim zachowaniem wzbudził zainteresowanie ludzi do okoła. Zagadywali go, pytali jak ma na imię itp. Pani siedząca na przeciwko spytała czy już śmiga więc odpowiedziałam że jak szalony i trzeba go ganiać. W tym momencie przyszła pani z chłopczykiem na wózku. Olek wyciągnął do niego rękę żeby się przywitać (zawsze tak robi jak widzi kogoś na wózku, pewnie widzi ten wspólny rzeczownik co ich łączy). I chłopiec wychylił się tak do tyłu a olek- łał ja. Odpowiedziałam że tak kochanie ty też tak robisz na swoim wózku i straszysz znajomych. Mina pani z nad przeciwka była trochę zdziwiona, czekająca na wyjaśnienia. Wyjaśniłam że Olek też nie chodzi ale dla mnie śmiga to znaczy jeździ na wózku bo dla mnie to normalka ale nie pomyślałam że dla innych to chodzenie. Uśmiałam się z tego co dla nas jest czymś zupełnie innym niż u zdrowych dzieci ale nie zwracamy na to uwagi…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *