ZACZNIJ GADAĆ BACHORZE!

 

Nie ma co się oszukiwać. Nie ma co Was zwodzić. Twierdzić, że było inaczej. To przecież bez sensu, prawda? Oczywiste, że na początku była wielka spina! Ba, był ogromny strach, zamartwianie się, nie spanie po nocach, czytanie mądrych książek, szukanie odpowiedzi chodząc po wielu specjalistach. Był czas kiedy nie wiedzieliśmy co zrobić,o krok od załamania. Najgorsza ta bezbronność, ta niemoc! Ahh nie cierpię tego!

 

Mamy świetnego sąsiada. Cudowny chłopak, rodziców ma bardzo fajnych, aż sobie zazdroszczę, że tak udało nam się trafić, bo ostatni byli troszkę dużo starsi i niestety nie interesowały ich zabawy z dzieckiem w wieku Arka, a taki mały sąsiad to skarb. Tak wiec wracając do niego, bardzo za kumplowali się z Arkiem. Raz Mały wpadł do nas, by wspólnie z Arkiem się pobawić. Jest tak rozgadany, że ciężko w to uwierzyć! I jak pięknie mówi. Przyznaję się, bardzo zazdroszczę jego rodzicom. Adam zobaczył go pierwszy raz i pyta się mnie czy chodzi on do przedszkola, że tak ma bardzo rozwiniętą mowę. Odpowiedziałam mu, że on dopiero ma dwa latka. Tak zszokowanej twarzy jeszcze nie widziałam.

 

Powinno być na odwrót. Powinno lecz nie jest! Tak wcześniej ten problem spędzał nam sen z powiek. Dlaczego Arek nie mówi? Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? Co robimy źle? Nie tak? Jak to zmienić? Jak zachęcić? 

 

Zmartwieni tym faktem udaliśmy się do specjalistów. Arek odwiedza logopedę, pedagoga, chodził też do psychologa, ale stwierdziłam, ze nie problem jest z nim tylko z tym specjalistą. Został przebadany z każdej strony i nikt nie stwierdził, że posiada jakieś problemy, które uniemożliwiłyby mowę. Nic z tych rzeczy nie wykryto. Wszystko doskonale rozumie, potrafi pokazać, podać. Komunikacja jest jak najbardziej prawidłowa, ale jeszcze dźwiękonaśladowcza. Ale jest jeden problem, bardzo ważny! LEŃ! Tak leń, który siedzi w Arku i sprawia, że zamiast powiedzieć „jeść” mówi „amm” mimo iż doskonale wie jak się ta czynność nazywa. Po co ma mówić, skoro bez większego wysiłku z jego strony, my go doskonale rozumiemy. Powoli staramy się go pokonywać i udajemy, że nie rozumiemy o co mu chodzi. Efekty są. Zaczyna się pojawiać coraz więcej wyrazów, buduje zdania, które powinny pojawiać się później.

 

Nie rozmawiasz z dzieckiem to nie mówi.

 

Jadąc raz w autobusie (tak wiem, znowu autobus, ale to kopalnia ciekawych historyjek i niesamowitych zdarzeń, o których mogłabym napisać ze 100 postów) jechały ze mną dwie mamy z dziećmi w wózku. Miały dzieciaczki po 2 latka. Dwie starsze panie zaczęły je wypytywać standardowym zestawem pytań. „Ile masz lat?”, „Jak masz na imię?”, „Gdzie jedziesz z mamą?”  Biedne przerażone maluchy nie odezwały się słowem. No i się zaczęło. Jak to najczęściej bywa, panie stojąc obok tych mam miały nadzieję, że one ich nie usłyszą i zaczęły swoje wywody.” Przecież dawniej dzieci mówiły szybko. Matki z nimi siedziały czytały książki, opowiadały i dziecko gadało. A takie teraz lansiary to nie maja na nic czasu. Olewają dzieci i przez to nic nie mówią.” Mi poprawiły humor totalnie, ale widziałam minę tych mam i uważam, że mogły się zdenerwować.

 

Wyluzowaliśmy i to nam pomogło.

Też myśleliśmy, że słowa owych babć mają w sobie dużo prawdy, jednak myliliśmy się. Z Arkiem bardzo dużo się rozmawia, czyta, opowiada, jednak to nie przekłada się na mowę. Staraliśmy się strasznie poprawnie wymawiać każdy wyraz, czytać bardzo dużo, by mógł dobrze zakodować każdy dźwięk. Jednak zbyt duże ciśnienie powodowało, że coraz bardziej baliśmy się o niego. Wpadaliśmy w paranoję, a to nie pomagało. Wyluzowaliśmy i zaczynamy widzieć efekty.Przestaliśmy używać dźwiękonaśladowczych. Nie są one jakieś ogromne ale coraz więcej nowych słów pojawia się. Powtarza za nami wyrazy, stara się ich używać. Postępy widać.

 

”Zacznij gadać bachorze! Już mam dość chodzenia z Tobą po tych wszystkich specjalistach!” Raz wychodząca mam od logopedy powiedziała tak swojemu dziecku. Napewno bardzo irytujący jest taki fakt, że dziecko ma już 4, 5 lat i nadal obraca się w świecie dziecięcym, jednak każde dziecko jest inne i jeżeli nie wykryto żadnych przeciwwskazań do mówienia, to wystarczy poczekać. Jedni mówią w wieku roku a inni 3 lat. Potrzeba czasu, ponieważ każde dziecko jest inne. Liczmy się z tym. Jednak z rozwagą by nie skończyło się tak:

 

Jasio miał już 5 lat, a jeszcze nic nie mówił. Pewnego dnia mama podaje mu obiad, a Jasiu wrzeszczy: - A gdzie kompot?!!! Mama zdziwiona: - Jasiu, to ty umiesz mówić? - Umiem - odpowiada Jasio. Mama: - To dlaczego dotąd nic nie mówiłeś? - Bo zawsze był kompot! 🙂

 

Jak wygląda mowa waszych maluchów? Szybko zaczęły się porozumiewać już polskimi wyrazami? Miałyście problemy? Jak sobie radziłyście?

 

DSC_0003 DSC_0006 DSC_0011 DSC_0012 DSC_0015 DSC_0016 DSC_0020 DSC_0036 DSC_0037 DSC_0041 DSC_0045 DSC_0050 DSC_0112 DSC_0132 DSC_0983 DSC_0986

DSC_0994 DSC_0996 DSC_0998 DSC_1003 DSC_1006 DSC_1017 DSC_1026 DSC_1029 DSC_1041 DSC_1042 DSC_1052 DSC_1054

PODKOSZULEK: LITTLE GOLD KING

BLUZA: LITTLE GOLD KING

KULKI: COTTONOVE LOVE

TIPI: LITTLE NOMAD

SPODNIE: ZARA

BUTY: H&M

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

44 odpowiedzi

  1. Ja też się bałam, że Iga w wieku lat 2 nie mówi.. nic. Przez myśl mi przeszło – pójdę do logopedy, ale odkładałam w czasie, bo słowa się pojawiały. Mąż umówił się z dawną koleżanką na wizytę. Koleżanka ma 2 dzieci, w tym córkę lat 5 i syna lat 2. Synek nic a nic nie mówił, a córka to już rozgadana. Iga polubiła tę dwójkę i zaczęliśmy się częściej spotykać. Mowa Igi wystrzeliła wręcz ! Teraz już próbuje używać „bo” , „ale”. Jestem w szoku jak kilka spotkań z lubianymi przez Igę dziećmi wpłynęło pozytywnie na jej mowę 🙂

  2. Ja tylko jedno napiszę tak trochę bardziej zawodowo : wy już to wszystko zrobiliście i byliście u specjalistów w porę , więc nie macie sobie nic do zarzucenia, ale warto powiedzieć,że jeśli dziecko powyżej 2l prawie nie mówi to bezapelacyjnie TRZEBA się gdzieś wybrać i to szybko bo jeśli jednak wyjdą jakieś trudności to da się z nimi efektywnie pracować i zapobiec dalszym problemom np w przedszkolu czy szkole , a im później podjęta terapia tym więcej pracy czeka dziecko. I to hasło ’ każde dziecko w swoim czasie w odniesieniu do dziecka w wieku przedszkolnym stosowane jako usprawiedliwienie dla nie odwiedzania specjalisty to mit.
    I drugie bardzo ważne , bez przytykow : poczytajcie o tym – wylaczccie telewizor i elektronikę.

      1. a u nas córka uwielbia oglądać Peppę i słuchac anglojęzycznych piosenek i o dziwo! Uczy się bardzo dużo – z piosenek nauczyla się takich słów jak „up, down, open, bus” ;))

        1. Moja niespełna dwuletnia córka natomiast pasjami ogląda „Tomka i przyjaciół” i umie powiedzieć (i pokazać) nie tylko „zderzak”, ale i „tender” (nie, nie wiedziałam, co to jest, zanim się nie doszkoliłam z pociągów :P). Zdarza mi się Młodej i puścić bajkę, i czytać książki – zasuwa zdaniami wielokrotnie złożonymi od kilku miesięcy. Nie chwalę się – nie ma w tym mojej (świadomej) zasługi, nie sądzę, żebym do niej mówiła więcej niż mówią inne mamy, nie trenowałyśmy, nie naciskałam. Rodzina się śmieje, że to po prostu geny, bo ja też (bez nacisków) zaczęłam bardzo szybko.
          Z perspektywy kogoś pomiędzy laikiem a praktykiem (;)) nie demonizowałabym telewizji i elektroniki – wydaje mi się, że omówiona i dobrze się kojarząca bajka (w rozsądnej dawce, oczywiście) może sporo nauczyć (także jeśli chodzi o język). Uczę prywatnie angielskiego – bajki w oryginale i angielskie piosenki to u nas podstawa – łączymy przyjemne z pożytecznym. Otaczanie językiem sprzyja akwizycji, prawda? A w bajce czasem pojawi się słowo, którego w domu dziecko w życiu by nie poznało (jak ten nieszczęsny „tender”) ;).

  3. u nas też coś się zaczyna ruszać.. coraz wiecej nowych słow , powtarza naśladuje także chyba idzie wszystko w dobrym kierunku.. aa oczywiscie ile bym dala żeby już pięknie mówił o ile to łatwiej by było 😀 .. ale mam nadzieje że ten rok będzie przełomowym i wkońcu się ruszy coś tam i będzie gaduła że hej 😀 i dodam że Moj kuba to rownież leń i pewnie to też się przyczyniło do tego opóznienia mowy ;p
    pozdrawiamy 🙂

  4. Mój gagatek pierwszy raz powiedział „mamo” tzn. „mum” jak miał 3 lata. Tutaj w Wielkiej Brytanii nazywa się to opóźnienie mowy. Powoli się rozgaduje. U chłopców to się zdarza, tym bardziej, że my jesteśmy rodzina trzy – języczną.
    Nie mówcie, że wasze dzieci to lenie, to mało fajna etykieta i ocena. One poprostu nie idą tak jak inne, nie idą wg norm, standardów, wg linijki. To w niczym im nie umniejsza. Będą mówiły później, olać!

    1. Tutaj w Polsce tez istnieje ORM opozniony rozwoj mowy. Sa terapie dla takich dzieci, mozna czekać owszem i nic nie robic ale takie dzieci sa np w grupie zagrozenia dysleksją

  5. Mój młodszy siostrzeniec zaczął gadać około 2/3 roku życia, za to dość wyraźnie i szybko przemieniał to w całe zdania.

    Ale co się dziwić? Jako, że wówczas skończyłam szkołę spędzałam z nim dużo czasu… Mały chyba po prostu zapragnął mnie przegadać, żebym w końcu była cicho. :PPP

    PS Udało mu się! 😉

  6. Mój brat miał 4 lata jak zaczął mówić, teraz gada jak najęty 😉 Kuba wczoraj skończył póltora roku, mówi pojedyncze wyrazy całe, a reszta to tylko pierwsze sylaby wyrazów. Na razie się nie spinam, bo ma jeszcze czas. 😉

  7. Czytałam gdzieś, albo słyszałam w telewizji, że bardzo często dzieci nie chcą poprawnie mówić, bo są leniwe a rodzice i tak zrozumieją o co im chodzi jeśli powiedzą to po swojemu 😉 Wy macie ten sam przypadek. Jak Arek się rozgada to będziesz tęsknić za tym „ammm” czy ” brum brum” 😉

  8. Cudowny uśmiech!! Mój syn bardzo szybko zaczął mówić wszyscy nie mogli się nadziwić że takie małe dziecko całymi zdaniami mówi, ale czyja to była zasługa to trudno powiedzieć czy moja że do niego dużo mówiłam cy po prostu geny i charakter. 🙂

  9. Nasz syn zaczął mówić jak skończył 2 lata, dosłownie uruchomił całą bazę słownictwa, które gdzieś chyba przez 2 lata kodował… i od tamtej pory nie daje nam spokoju 😉 Ale widzę z doświadczenia i otoczenia, że nie ma reguł i dzieci w różnym wieku zaczynają mówić. Obecnie syn ma 3,5 roku i w jego grupie przedszkolnej są dzieci, które jeszcze nie mówią. Także spokojnie, na wszystko przyjdzie czas!

  10. Żeby zupełnie już poprawić Wam humor, kochani rodzice cudnego Arka powiem Wam skrycie że w naszej rodzinie do dziś krąży opowiesć jak CZTEROLENIA JA stojąc pod meblościanką w pierwszym mieszkaniu moich rodziców MLASZCZĘ I WOŁAM MEEE MEEE. Tata ponoć wszystkie ksiazki przejrzał w poszukiwaniu kozy lub owcy. A ja nie! Wyję i dalej mlaszczę i wołam meee meee. Okazało się, że w barku (wiecie takim w komunistycznych meblosciankach na kluczyk) były uwaga: BANANY!! i ja chciałam tego banana. MIałam 4 lata a mówiłam tyle co obecnie moja 15 miesięczna córeczka a może i jeszcze mniej, bo Maja mówi już: mama, tata, baba, dada, papa, lala, jaja, dzidzia, drrrrurka (ptaszek), jedzie (auto), nie.
    Poszli ze mną do specjalistów i zupełnie jak z Waszym Arkiem niczego nie stwierdzono. Po prostu zaczełam mówić duuuuużo później niż rówieśnicy. Nie martwicie się. Teraz to nadrabiam i gdy opowiadam, ze do 4 roku życia nie mówiłam, nikt mi nie wierzy 🙂

  11. Z jednej strony doskonale wiemy, że wszystko przychodzi w swoim czasie, że każdy ma swój indywidualny cykl rozwoju… ale z drugiej strony chcielibyśmy już BO inne dzieci już mówią/chodzą/liczą. To chyba taki nasz naturalny odruch, odruch kochającego rodzica ! 😉 :*

  12. Tosia długo mówiła prostymi zdaniami i pojedynczymi słowami, aż mając dwa i pół roku rozgadała się tak, że nie ma sposobu, żeby ten potok słów zatrzymać… Gada jak najęta i myślę, że jest jednym z najbardziej rozgadanych dzieci w swojej grupie przedszkolnej, a już na pewno z najbogatszym zasobem słownictwa. Dużo jej czytaliśmy i czytamy, więc zna wiele mało popularnych słów. Nigdy nie mówiliśmy do niej zdrobnieniami, nigdy nie zmiękczaliśmy na siłę wyrazów, zaczęła, więc mówić bardzo poprawnie i bardzo wyraźnie.

  13. U nas zawsze twierdzono, że chłopcy mówić zaczynają później i mówią mniej. No to im młody pokazał i tak mu zostało. Nie dość, że mając 2 lata mówił już pełnymi zdaniami to jeszcze głos ma tak donośny, że potrafi całą grupę przedszkolaków przekrzyczeć, a do powiedzenia to on wciąż ma coś. Często współczuję Paniom przedszkolankom 😉 No i oczywiście wygada wszystko, w obie strony 🙂

  14. Nasza starsza miała półtora roczku jak mówić zdaniami zaczęła, ale ona bardzo szybko zaczęła się komunikować mową, miała bodajże 8 czy 9 miesięcy jak na czworaka biegała za mną i wołała: mama am. Teraz ma cztery lata i mówi jak dorosły, wymawia SZ, CZ, R itp. Nie wiem czemu taki perszing z niej pod względem mowy ;)) A i teoria o czytaniu się w tym wypadku nie sprawdziła, bo Martynka bardzo długo nie lubiła słuchać jak się jej czyta książki, więc tego nie robiliśmy, sama sobie obrazki oglądała co najwyżej. Dopiero po drugich urodzinach przekonała się do książek, jak już ładnie mówiła. Także brak czytania na pewno nie spowalnia nauki 😉

  15. Uważam, że każde dziecko rozwija się w swoim tempie i że zaczyna mówić w odpowiednim dla siebie momencie. Z drugiej strony uważam też, że sporo zależy od rodziców. Tak, jak napisałaś, niektóre dzieci mówią w rok, półtora, niektóre w 3-4 lata (mój brat dopiero w tym wieku zaczął gadać i wszystko z nim było w porządku, a teraz jest najlepszym studentem na swoim roku, pięknie posługującym się polszczyzną 😉 ). Moja córka ma prawie półtora roku i gada – gada bardzo dużo. Nawija cały czas, po swojemu już odkąd skończyła rok, teraz mówi ładnie wiele słów i prawie wszystko rozumie. Dużo osób się dziwi, że jest taka rozgadana. Niektórzy jej rówieśnicy też tyle mówią, niektóre dzieci jeszcze więcej, a niektóre prawie nic. I w tych rozbieżnościach nie widzę w sumie niczego dziwnego, jednak czasami tak się zastanawiam… Ostatnio odwiedziła mnie znajoma, która ma synka starszego o ponad miesiąc od mojej córki. Dawno już nie widziała mojej Tosi, więc była w dużym szoku, że jest tak komunikatywną dziewczynką. „Jak ona pięknie mówi! Jak to robisz? Bo mój Kacper mówi tylko gaga, papa, baba, nawet mama nie bardzo mu wychodzi”. Próbowałam jej wyjaśnić, że nie ma konkretnego czasu, w którym dziecko powinno zacząć gadać, składać słowa, zdania, itd., że każde rozwija się w swoim tempie i żeby się tak bardzo nie zamartwiała na razie. Podawałam przykład swojego brata i innych dzieci i mówiłam, że ja w sumie nic szczególnego nie robię, po prostu Tosia w ten sposób się rozwija, a ja mówię do niej dużo, czytam książki, oglądamy obrazki, z których łapie w lot większość słów, chodzimy na spacery, do zoo. Na co moja znajoma: „O kurcze, chyba muszę kupić jakąś książkę Kacperkowi”. No i w tym momencie naszła mnie taka myśl, że rozwój rozwojem, ale czasem rodzice wymagają od dzieciaków nie wiadomo czego, nie dając od siebie za dużo. A w jej domu mnóstwo ogłupiających, moim zdaniem, zabawek. Grające dziwne melodyjki ślimaki, stonogi, pierdzące misie i tym podobne. A dzieckiem zajmują się głównie dziadkowie, którzy mają na głowie schorowanych rodziców, a rodzice poza pracą prowadzą bujne życie towarzyskie.
    Także, jak wiadomo, na mówienie składa się wiele czynników. Oczywiście nie zawsze zabawy edukacyjne, czytanie książek, opowiadanie bajek (tak jak w Waszym przypadku), przekłada się na mowę, bo dzieci są różne. No ale niestety zauważyłam, że w niektórych przypadkach wymagania są ogromne, a praca żadna. Oczywiście nie jest to skierowane do Ciebie. Ogólnie piszę swoje spostrzeżenia, skoro już o tym rozmawiamy. 🙂

    1. Jeszcze dodam, że ja i moja siostra zaczęłyśmy składać zdania jakoś w wieku półtora roku, właśnie, a mój brat tak, jak wyżej napisałam. A rodziców mieliśmy tych samych :P, więc tak, dużo od dziecka zależy mimo wszystko.

  16. Mam w domu dwie gaduly(chetnie wypozycze ;-)) 6 latke i syna 2 lata i 8 miesiecy-dzis jak tlumaczylam mu ze nie wolno krzyczec uslyszalam od niego „ogalnij sie kochanie”

  17. Moj ma 4.5 roku i cos po swojemu mmamrocze ;)) ale ma autyzm wiec sie nie nastawiam na jakis boom z jego ust . czekam i ciesze sie z prostego „pisiu” ktore zaczal mowic jakies 4 miesiace temu a teraz spiewa po swojemu „jestesmy jagodki” . jestem dumna z kazdego malego slowka nawet pa pa czy tata bo mama mowi juz dlugo. Pozdrawiamy i dziekujemy za tak wspanialego bloga mama 24 i synek 4.5 :**

  18. My też mamy w domu leniuszka..i też właśnie staramy się znaleźć złoty środek 🙂
    Ważne, że synuś pokaże paluszkiem a mama juz wszystko rozumie;)
    PS. Masz mega przystojnego synka !
    Gratuluję i ojj…nie zazdroszczę, bo z kijem będziesz musiała gonić potencjalne synowe 😉
    Pozdrawiam i dużo zdrowia życzę 😉

  19. Oj u nas to samo. Kuba ma 2,5 roku i też bieda z gadaniem. O dziwo teraz zaczął rozróżniać kolory i poprawnie nazywać… po angielsku. :p lubi oglądać na you tube filmiki z kolorami. Cały czas się zastanawiam co jest. Może zastosujemy metodę „nie wiem o co chodzi” bo trochę mnie męczy to jego stękanie… :/

  20. Mój synek szybko załapał, będzie mial 22 miesiące i mówi zdaniami 🙂 mamy w domu dzieci 4 i 5letnie, wydaje mi się że po części to też ich zasługa. 🙂

  21. U mojego syna chyba ten sam problem -leń!Moj za 3 miesiace konczy 3 lata. Nie mowi jeszcze ale za to potrafi policzyc do 20 po angielsku 🙂

  22. Mati też dosyć późno sie rozglądał. Miał niecałe 3 lata jak zacEly pojawiać sie słowa a płynne Dania zacząć budować jak juz poszedł do prDdszkola (miał wtedy 3). Też diagnozowalismy. Dużo mu dały zajęcia z logopeda w przedszkolu, dobrze trafił. Dostaliśmy tez do domu ćwiczenia z metody krakowskiej. Tak naprawdę zauważyłam ze odkąd zaczął sam rysować (w sensie ze sam sięgał po kredki czy farbki, nie zachęcany przez nas) to wtedy sie rozgadał na całego. Teraz mu sie oczywiście buzia nie zamyka, a niektóre teksty po prostu miażdżą 😉

  23. Mój Młody zaczyna dopiero ze słowami (19mc), choć ja w jego wielu budowałam już ponoć zdania;) ale na każde dziecko przyjdzie czas, moja Chrześnica nie mówiła prawie nic jakoś do 3,5roku – też zawitała do logopedy etc, a jak zaczęła… no buzia się nie zamyka:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *