Na Mikołaja moje dziecko dostanie worek cukierków i same niepotrzebne zabawki

Muszę Ci się do czegoś przyznać: nie cierpię okresu przedświątecznego i tej gorączki związanej z  poszukiwaniem prezentów. Mikołaj, jeszcze wcześniej kalendarz adwentowy, później Boże Narodzenie i prezenty pod choinką. Na samą myśl dostaję gorączki i już nie mam ochoty na te przedświąteczne szaleństwa. Pomijam to, co się przez cały grudzień dzieje w sklepach i wszelkiego rodzaju galeriach. Określenie istne szaleństwo to chyba za mało. Tak więc już wiesz za czym nie przepadam, a to chyba najbardziej przez to, że nigdy nie wiem co mam komu kupić. Proszę powiedz, że Ty też tak masz, bo chyba się załamię. Skarpety, majtki świąteczne czy czapka z szalikiem przecież rok w rok to nie da rady. Najgorsze dla mnie to myślenie i gdybanie nad tym, gdyż chciałabym, aby to było coś fajnego, nie koszmarnie banalnego i przydatnego, a nie tylko zbierającego kurz.

Na całe szczęście trafiło mi się mało wymagające (jak do tej pory) dziecko, które na pytanie co narysował w liście do Mikołaja odpowiedział, że ciasto, ale on może je sam sobie upiec. Czyli odpowiedź brzmi: nic. Ponieważ wszystko go szybko nudzi i nie przywiązuje do rzeczy większej uwagi. Rok temu czy dwa lata wstecz, prezentami były raczej bardziej użyteczne rzeczy, ponieważ on nie kumał nic z tego, a Mikołaj był osobą, na której widok płakał i nie chciał nic od niego wziąć. Teraz z wiekiem sytuacja inaczej trochę wygląda i z tego, co zaobserwowałam większą fascynacją jest samo przybycie pana z długą białą brodą, czerwoną czapką i workiem, w którym są prezenty niż zawartość tych pakunków. Cieszę się póki mogę, ponieważ wiem, że to się kiedyś zmieni i list będzie brzmiał bardziej szczegółowo z dużą ilością podpunktów.

Na Mikołaja moje dziecko dostanie worek cukierków i same niepotrzebne i nie edukacyjne zabawki. I nie idę na łatwiznę. Chcę mu sprawić radość, a wiem, że autko do złożenia czy kolejny samochód nie sprawi takiej radości jak worek cukierków  i duże lody z polewą. A chyba o to najbardziej chodzi. O to szczęście i szczery uśmiech naszego dziecka, a nie kolejną zabawkę do wystroju.

 

19

 

Rok temu w przedszkolu był wielki problem z wyborem prezentu. No bo jedne dzieci nie jedzą słodyczy, inne układają puzzle 100 elementów, a inne lubią pstrokate rzeczy. No i jak tu dogodzić?

Moje dziecko też nie je na co dzień słodyczy, jednak to nie jest dla mnie powód, by odmawiać mu w tym dniu i nie sprawić tym radości. Przecież doskonale wiemy jak cudownie działa czekolada więc, dlaczego w tym dniu nie wykorzystać jej właściwości i uszczęśliwić nasze dziecko? Moje dziecię nie układa puzzli 100 elementów, nie wiem czy nawet z 20, by mu się to udało, gdyby były drobne, ale w tym dniu nie chcę mu dodawać do paczki zabawki, która nawet nie będzie zauważona i reakcja będzie na nią obojętna.

Zauważam, że wiele z nas chce we wszystkim, aby było idealnie. Ładnie, stylowo, mądrze i w dodatku eco. Na pierwszym miejscu nie jest stawiana radość z różowego konika pony, który za nic nie będzie pasował do reszty drewnianych zabawek czy wozu strażackiego za 10 zł, który może przeżyje jedną jazdę po dywanie, ale by spodobał się najbardziej i to on przyniesie najwięcej uśmiechu i radości. Szukamy, czasem już nawet cudujemy, by tylko było idealnie, choć czasem nie tędy droga. Dlatego na Mikołaja stawiam na prezent, który zaspokoi podniebienie oraz sprawi radość. Bardziej się trudzę pod choinkę, ponieważ cudowności na stole pozwolą na zaspokojenie pierwszego podpunktu, ale nigdy też nie kombinuję, bo wiem, że często najprostsze rzeczy są najlepsze.

Prezent ma dawać radość, ma cieszyć nawet jak nie będzie wpasowywał się w obecnie pasujące trendy i kolory. To nasze dziecko ma być szczęśliwe, a nie my 🙂

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *