Droga mamo.

Droga mamo…

Pewnie jesteś na początku swojej drogi i jeszcze nie do końca wierzysz w to co się dokładnie stało. Niepewnie w rękach odwracasz papierek, na którym zapisana jest diagnoza. Diagnoza kończąca Twoje marzenie o idealnym życiu. Brzmi jak największy koszmar. I teraz ma być inaczej.

 

Ten cholerny papierek przypomina Ci o tym, że za pewien czas zamiast cieszyć się z narodzin nowego członka rodziny będziesz zamartwiać się o jego życie.

Ta pieprzona wiadomość nie dość, że popsuła całe plany i wyobrażenie o pierwszych dniach Waszego wspólnego życia, to jeszcze pozostawiła z ogromną bezsilnością, poczuciem winy oraz z tym pytaniem, na które nie ma odpowiedzi: dlaczego?!

 

Dlaczego Ty?

Szczerze? Nie wiem. Szczerze? Też o to pytałam. Szczerze? Nikt mi do tej pory na to pytanie nie odpowiedział. Zostało się tylko przyzwyczaić do tego. Taka sytuacja, ktoś by powiedział. Bierz to co daje Ci życie.

Banalne prawda? Jednak w tym momencie jedyne co daje nadzieję i podnosi na duchu.

 

Droga mamo…

Czujesz się koszmarnie, wręcz  rozrywa Cię od środka ta niemoc, ten ból, ta wiadomość, ta bezradność, ta dezorientacja, ta niepewność, ten strach. Analizujesz w głowie każdą sekundę ze swojego życia, która mogła w jakiś sposób zaważyć o tym co się teraz wydarzyło. Szukasz gdzie zrobiłaś błąd, jak mogłaś do niego dopuścić, jak pomogłaś, jak wpłynęłaś. Nie szukaj w sobie winy, nie obwiniaj się o to na co nie miałaś wpływu. To nic nie da. Winny nie zmieni tego co się stało. Krzycz, płacz, wyrzuć to z siebie, najlepiej na samym początku, by nie zaprzątać tym sobie głowy. Rozbijaj talerze, szklanki jeżeli tylko masz poczuć ulgę i znaleźć siłę na nowy i inny niż wyobrażałaś sobie wcześniej początek.

 

To będzie ciężka droga mamo. Liczba upadków może przewyższyć Twoje oczekiwania, jednak po każdym znajdziesz jeszcze więcej siły, by podnieść się i iść dalej.

To będzie udręka droga mamo. Chcę Ci o tym napisać byś miała czarno na białym jak to będzie wyglądać. Na samym początku to żadne ciastko z kremem. Chcę abyś wiedziała, że nie jesteś sama. Każda z nas przeżyła podobny szok, każda z nas miała więcej lub mniej chwil załamania. Każda z nas chciała to wszystko zostawić w cholerę, jednak każda z nas walczy i się nie daje, bo najważniejsze jest dziecko.

 

Dziecko, które niczemu nie jest winne. Dziecko, które ma gorszy start od innych, a chce żyć tak samo jak każdy. Dziecko, które liczy na nas całkowicie. Dziecko, które kocha najbardziej.

Dziecko, dla którego warto przejść tą całą krętą drogę droga mamo.

 

Życie nie kończy się wraz z diagnozą, ono się po niej dopiero zaczyna.

 

Nie daj się. Trzymam kciuki.

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

5 odpowiedzi

  1. Dziękuje:* to prawda! Początek to szok, ból, rozpacz i koniec świata… ale nie ma wyjścia jak przyjąć to na klatę. Ogromne znaczenie ma wsparcie rodziny, wiem z doświadczenia…

  2. Choć od diagnozy minęło osiem lat nadal mam chwile zwątpienia. Chwile kiedy mam ochotę się poddać. Chwile kiedy cały ciężar staje się do nieuniesienia. Jednakże kiedy spojrzę na syna wiem iż nie mogę się poddać. Nie mogę. Podnoszę się….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *