Do kochania

 

Jest taki chłopak. Od razu widać, że fajny z niego gość. Każdego ranka maszeruje przez osiedle z plecakiem albo torbą na ramieniu. Cieszę się jak go widzę, bo on daje mi dużo wiary i nadziei na lepszy dzień i tę lepszą  przyszłość. Zaraża uśmiechem i nie sposób się nie uśmiechnąć na jego widok. Nie sposób na niego nie spojrzeć i zadać sobie w głowie pytanie: „jak?”

 

Jak on może mieć w sobie tyle radości, kiedy los mu splatał figla i spisał na ciężką harówkę?

Jak mu się może chcieć każdego dnia stawiać czoła sobie i innym ludziom, którzy mogą go totalnie nie rozumieć? Którzy nie dorośli do tego, aby mieć ten zaszczyt i z nim obcować.

 

Kiedy widzę jego uśmiech, widzę ten ogrom pracy włożony przez rodziców. Widzę te godziny ćwiczeń, ten ból, tą chęć poddania. Jednak ten uśmiech oznacza zwycięstwo nad lękami, strachem i częstym brakiem chęci nauki wszystkiego, kolejny raz od nowa. Oznacza ogromną pewność siebie, wiarę w swoje umiejętności, zdolności.

Miłość.

Którą dostał od rodziców sprawiła, że pokonał wszystko i teraz mimo iż zespół Downa będzie mu towarzyszył zawsze, on się nie podda. Mimo iż nie raz będzie słyszał wyzwiska na swój temat, głupie komentarze czy kąśliwe uwagi, jego pewność siebie nie zmaleje.

Sam idzie na przystanek, sam potrafi żyć w społeczeństwie i potrafi cieszyć się życiem i tym, co od niego dostał. Potrafi się o siebie zatroszczyć, kiedy inni do tej pory nie wiedzą jak nastawić pranie czy zaparzyć herbatę.

 

Pamiętam te pytania na starcie: „co teraz?”

Jak to co? Żyjemy dalej i kochamy, ponieważ każde dziecko stworzone jest do kochania. W taki sposób możemy pokonać wszystko. Możemy przeciwstawić się każdej przeciwności i iść na przód.

Tulę teraz moje małe dziecię, które już ostatkiem sił walczy ze snem. Tulę to moje małe dziecię, którego chłód nóg spędza mi sen z powiek. Tulę to moje małe dziecię, które też czasem ma swój świat i wiem, że nic lepszego nie mogło mnie spotkać.

Ja wiem, że jest ciężko. Że sił brak i motywacja spada razem ze stanem konta. Ja wiem, że niesprawiedliwie.
Straszono nas, że Arek nie będzie akceptował nóg. I będziemy mogli to zauważyć w banalny sposób, np. nie będzie ich rysował, nie będzie traktował ich jako swojej części ciała.

Straszono.

Ale mnie to w żadnen sposób nie wystraszy. To mnie w żaden sposób nie zniechęci, wręcz przeciwnie mam więcej siły do kochania i okazywania tego, ponieważ wierzę, że dziecko, które z całego serducha było kochane jest w stanie wszystko pokonać, wszystkiemu się postawić i żyć szczęśliwie, mimo iż los i ludzie życzą inaczej.

 

„Za każdym dzieckiem, które w siebie wierzy, stoi rodzic, który uwierzył pierwszy.”

Matthew L. Jacobson

 

 

Każde dziecko jest stworzone do kochania. I każde na tę miłość zasługuje.

 

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

2 odpowiedzi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *