Pisałam Wam ostatnio jak odbierałam Arka z przedszkola. Wyszła z nim Pani i dziewczynka, mówiąc do Arka:
”Cześć Arek.”
Później zwróciła się do mnie:
”Wie Pani, bo Arek ma chore nóżki, ale to nic, on jest fajny!” I uciekła.
Było to dla mnie niezwykłe przeżycie i przyznam się szczerze, oczy mi się zaszkliły.
Podjęliśmy decyzję o przedszkolu na lekkim hardkorze. Po odmowie z „najlepszego” integracyjnego i dawnym stwierdzeniu Pani Psycholog, że Arek nie może chodzić z normalnymi dziećmi i to jeszcze w grupie 25 osobowej, bo zamknie się na świat, wpadnie w depresję oraz różne inne bzdety, postanowiłam jedną rzecz. JA WAM JESZCZE WSZYSTKIM POKAŻĘ, ŻE MÓJ SYN SOBIE IDEALNIE Z TYM PORADZI!
Myśli kłębiące się w głowie nie dawały spokoju. W chwilach słabości mieliśmy już zmieniać naszą podjętą wcześniej decyzję. ”Oni mogą mieć rację”, ”W końcu się znają na swojej pracy.” Jednak los tak chciał, a my ostatecznie postanowiliśmy, że będzie chodził do normalnego przedszkola. Koniec i kropka. Oczywiście zżerał mnie strach jak to będzie przez parę pierwszych dni. Czy sobie przedszkolanki poradzą, czy zaakceptują go dzieci, czy on będzie chciał uczestniczyć w życiu przedszkolnym. Nie obcy mu był widok zdrowych dzieci, ale bałam się, że gdy zacznie więcej czasu z nimi przebywać bardziej odczuje swoją różnice. Oczywiście nie chcemy mu wpajać, że jest inaczej, ale też nie chcemy by odebrał to jako cios. Mamy tylko nadzieję, iż jego samoocena jest na tyle dobrze wypracowana, że żaden mniejszy wiaterek nie będzie w stanie wyrządzić większych szkód. Wybraliśmy małe przedszkole, które ma tylko 5 grup. I to był bardzo dobry wybór.
Zaaklimatyzował się od razu. Ogromnie cieszy się na każde wspomnienie o przedszkolu i bardzo chętnie co ranek podąża by zjeść pierwsze śniadanie. Wpadł już w rytm przedszkolny, co sprawia, że o godzinie 20 najpóźniej 21 smacznie śpi w swoim łóżeczku. Minus jest jeden. Nie chce ćwiczyć, ponieważ musi opuścić parę godzin przedszkolnych i to mu się strasznie nie podoba. Szukamy usilnie sposobu na załagodzenie sporu między uczestniczeniem w zajęciach a wizytami u cioci rehabilitantki.
Jest jeszcze wiele kwestii do rozwiązania, ponieważ Państwo słabo wspiera dzieci niepełnosprawne w przedszkolach normalnych, mimo iż nie zabrania w nich im nauki. Ale trafiliśmy na ludzi na odpowiednim stanowisku, które z całych sił starają się jak najbardziej umilić czas Arka w przedszkolu i minimalizować lub całkowicie usuwać problemy, które wyrastają na drodze.
I wiecie co?
Jak wychodzi uśmiechnięty z sali i po niecałym miesiącu nuci pod nosem piosenki, oczy mi się szklą. Jego radość jest nie do opisania.
Wtedy wiem jedno.
Skok na głęboką wodę i przeciwstawienie się wszystkim było najlepszą decyzją jaką podjęliśmy. Dlatego, kochani własny rozum i intuicja jest ważniejsza od zdania osób trzecich. Czasem warto postawić na swoim i przeciwstawić się całemu światu.
A Wasze maluch jak tam w szkole, przedszkolu dają sobie radę? Chwalić się!
CZAPKA: BIBI DREAMS
BLUZA: KUKUKID
BUTY: ZARA
SPODNIE: H&M
12 odpowiedzi
Mój dwulatek od tygodnia w przedszkolu, zaaklimatyzowal sie od razu, w weekend byl foch o to ze nie jedziemy 😀
To super!! Oby tak dalej było 🙂
Czy Arek ma osobę do pomocy w przedszkolu? Bo wiem że jest taka możliwość – w wiejskim przedszkolu moich dzieci jest taka osoba specjalnie dla jednego dziecka do pomocy.
Niestety nie ma, ponieważ miasto dla przedszkolaków nie przewiduje takiej…
Hmm, może u nas dlatego, że to zerówkowicz, a wiadomo – jak obowiązek to i pieniądze się znajdują.
No właśnie dla dzieci uczęszczających do szkoły pomocnik jest.
A to przedziwne, bo w naszym przedszkolu – na mocy ustawy – mamy dodatkowe środki Z PFRON na wsparcie dzieciaków z niepełnosprawnością (i wykorzystujemy je m.in. na osobę towarzyszącą).
Cudnie! Dobrze, że posłuchaliście intuicji, w końcu to Wy znacie Arka najlepiej.
No a jak inaczej 🙂
Cieszę się, że udało się Wam pokazać wszystkim, że Wasze dziecko jest świetnie ogarnięte w tym temacie i każdy dzień w przedszkolu to dla niego wielka radość. Fajnie widzieć uśmiechnięte, radosne dziecko.
Bardzo dziękuję za miłe słowa 🙂
To bardzo podnoszący na duchu post- czytam go już drugi raz. To wspaniale, ze w końcu ktoś nie wrzuca tylko zdjęć i jednego zdania tekstu, tylko umieszcza wartościowe przemyślenia, które skłaniają do refleksji. Dziękuję Ci za to! A odbiegając od tematu- jak sprawiają się ubranka od kukukid? Oglądam te małe cudeńka na stronie https://kids.showroom.pl/marki/32,kukukid i się zastanawiam nad zakupem…