DLACZEGO MACIERZYŃSTWO NAS ROZCZAROWUJE?

 

Czuję się rozczarowana.

A wszystko dlatego, że sobie to inaczej wyobrażałam…

 

Mieć dzieci to coś najcudowniejszego w życiu. Doświadczamy bezgranicznego szczęścia, masę satysfakcji i niezmierzony ogrom bezwarunkowej miłości. Podobno. Posiadam jedno więc nie wiem tyle ile rodzice mający większe doświadczenie w wychowywaniu większej gromadki. Jednak całe to nasze szczęście wiążące się z posiadaniem dzieci, czasem zostaje zakłócone. 3 lata trwa moja sielanka, przeplatana stanami skrajnego wyczerpania, załamań czy rozpaczy.

W tych momentach czuje się bardzo rozczarowana macierzyństwem.

Przecież dzieci to najcudowniejszy dar, a co to za dar który przynosi mi momenty, w których mam ochotę zrobić takie rzeczy, że aż wstyd o nich pisać. Było mi bardzo przykro, bo coraz częściej czułam się za słaba na zmaganie z odpowiedzialnością jaka na mnie spadła.
Nigdy wcześniej nie doświadczyłam tak głębokich i nagłych zmian, które budziły we mnie skrajne emocje zaczynając od płaczu kończąc na śmiechu. Przecież to nie tak miało być.

DSC_0035

Uśmiech dziecka jest tak cudowny, że miękną kolana. Śmiech dziecka oraz jego pierwsze słowa to najpiękniejsza melodia dla uszu jaką można w życiu usłyszeć.
Zabawa, pierwsze kroki, wspólne spędzanie czasu, posiłki itp. Wszystko to sprawia, że nasze życie nabiera większego sensu. Stajemy się dla kogoś całym życiem co sprawia iż czujemy się cudownie.

Racja. Wszystko się zgadza, a przykładów możemy znaleźć jeszcze więcej, ale dlaczego nie przygotowujemy się i nie mówimy lub słuchamy o ciemniejszej stronie macierzyństwa?

Gdybym o tym usłyszała jak inne mamy przyznają się do tego, że czasem naprawdę mają dość, nie radzą sobie ze swoimi dziećmi i mają też gorsze dni, gdzie bezradność często gości, to moje oczekiwania wobec macierzyństwa były by mniejsze, a z tym mniejszy zawód. Byłabym bardziej przygotowana na awantury, napady agresji czy inne sytuacje, bo wiedziałabym, że nie tylko u mnie się tak dzieje.

Wiedziałam, że kolki są koszmarne, ale nie wiedziałam że aż tak. W momentach kiedy Arek dosłownie darł się w wniebogłosy, miałam ochotę robić to samo tylko z bezradności.

Nie obwiniałabym się cały czas i wytykała błędy, które popełniłam wychowując swoje dziecko. Mniej wymagałabym od siebie i mniej czułabym się rozczarowana macierzyństwem. Jednak jak to matki, chcemy pokazać całemu światu, że potrafimy sobie ze wszystkim poradzić.
Nie przyznamy się, że coś nas przerasta i nie dajemy sobie z tym rady. Przecież jesteśmy stworzone do wielu zadań naraz i nie może być inaczej. A jak! Często na nasze niezadowolenie z życia jak i macierzyństwa wpływa wiele czynników. Nieprzygotowanie do złych dni oraz zapominanie o sobie, tworzy w nas wielką bombę, która w każdej chwili może wybuchnąć. Niewyspanie, napięty plan dnia, spowodowany masą obowiązków, jeszcze bardziej przytłacza.

DSC_0453

Stawiamy sobie duże wymagania i za dużo oczekujemy od swojego wychowania dziecka. Wszystko chcemy aby było doskonale i nie przyjmujemy innej opcji.  Gdy coś nam nie wychodzi, uważamy to za naszą porażkę.

A to przecież nie oto chodzi. Byłam bardzo rozczarowana macierzyństwem. Innego oczekiwałam, a dostałam całkowicie inne emocje.

To był mój błąd. Wyobrażałam sobie nieustającą sielankę.

Zapomniałam o sobie i zbyt skupiałam się na dobru dziecka i jego potrzebach. Brak jakiejś małej cząstki swojego życia, zatrzymywało we mnie coraz więcej negatywnych emocji, które powodowały większe zmiany nastrojów i budowały wyraziste niezadowolenie z danej sytuacji. Brakowało mi momentów i to z własnej winy, w których mogłabym pozbyć się całego tego materiału wybuchowego oraz naładować baterie na łapanie cudownych chwil, które w rozdrażnieniu umykają nam przez palce.

Przestałam wymagać od siebie zbyt wiele i wmawiać sobie, że dam rade ze wszystkim. Moje nastawienie do macierzyństwa sprawiło iż zaczęło żyć mi się lepiej. Czuję się lepiej, gdy mam możliwość spędzenia czasu z ciepłą kawą w spokoju czytając książkę. Pozbyłam się też wyrzutów sumienia i oczekuje mniej od macierzyństwa i wiem, że ono u nikogo nie jest doskonałe, a ja wyjątkiem nie jestem. Zła matką też nie.
Macierzyństwo rozczarowuje, jeżeli wyobrażamy sobie za dużo. A przez tą gorycz rozczarowania, przepada nam masa cudownych chwil, które mogą się już więcej nie powtórzyć w życiu.

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

11 odpowiedzi

  1. Wydaje mi się, że jeśli kobieta mówi, że ma dość, nie może, że trudno…pomyśl co się dzieje, jakie są reakcje: masz co chciałaś to nie narzekaj, nie bądz egoistką i myśl o dziecku, dobra matka by tak nie powiedziała, ja miałam gorzej (to i tak te delikatniejsze). Dlatego w szerszym gronie się o tym nie mówi. Czasami tylko z najbliższymi.

  2. Mało kobiet przyznaje się do tej bezsilności i trudu – nie chcą wyjść źle w obcych oczach. A przecież to nie jest wstyd!

  3. To po części jest wina świata. Oczywiście ostateczna decyzja należy do nas, ale cały ten nasz świat zwariował na punkcie dzieci. Teraz mówi się tylko o nich. O tym co mamy dawać jeść a czego nie, o tym jak wychowywać a jak nie i o tym jakimi idealnymi rodzicami powinniśmy być. A przecież nikt nie jest perfekcyjny. I kiedy robimy coś inaczej niż świat, nagle stajemy się złymi rodzicami. Zaczynamy się porównywać i ciśniemy jeszcze bardziej, tym samym ucząc nasze dzieci, że też muszą być idealne. Czy to jest dobre dla nich, to mam wiele wątpliwości. Jestem mamą trójki i mimo woli przestałam być idealna, a najlepsze jest to, że teraz mam więcej odwagi by nią nie być. Odpuszczam i coraz częściej myślę sobie. Pozdrawiam

    1. Lepiej bym tego nie ujęła! Gonimy do fikcyjnej perfekcji, zapominamy o sobie i załamujemy się po pewnym czasie. A każdy zamiast nam pomóc utwierdza nas w tym, że przecież ja też miałam dzieci, było gorzej a żyję

  4. Ja nie wstydzę się stwierdzić, że czasem jest mi ciężko i nie mam siły. Nie jestem robotem, tylko człowiekiem więc mam też swoje gorsze dni. Jak każda matka miewam chwile zwątpienia, gorsze dni, ale dzięki wsparciu męża udaje i się je pokonać

  5. Myślę, ze każda matka ma czasem dość, niestety nie każda potrafi się do tego przyznać. Dlatego kocham weekendy kiedy wszystkie obowiązki z dziećmi związane zrzucam na męża 😛

  6. Niestety, świat zmierza w jakimś dziwnym kierunku. Z reklam, filmów uśmiechają się do nas piękne, zadbane mamy bez kawałka pociążowego brzucha,z zajmujące się domem i jednocześnie robiące karierę z równie ślicznymi uśmiechniętymi bobasami. I jak tu nie zwariować? gdy mówimy o problemach, że jesteśmy zmęczone, że czasem mamy dość i najchętniej uciekłybyśmy na bezludną wyspę lub choćby poszwędać się samotnie po rossmanie, gdy płaczemy z bezsilności to patrzą na nas jak na wyrodną matkę, kiepską panią domu i słabo zorganizowaną; gdy nie mówimy i udajemy przed swiatem, że jest idealnie-narasta w nas frustracja, żal, złość… A przecież powinno być inaczej. Która nie wolałaby zamiast 10 maskotki czy 15 bodziaka dostać „zabranie” dziecka na spacer? I nie, nie po to, by w tym czasie posprzątać, czy poprać,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *