Czas się przyznać…

Prawie 24 lata temu przyszła na świat pewna dziewczynka. Była już trzecia z kolei, bo jak to na wiejską rodzinkę przystało, rąk do pracy nie mogło przecież brakować. Pech tak chciał, że była już ona 2 z kolei płci żeńskiej. W ostateczności na całą szóstkę, przypadło tylko dwóch chłopaków, tak więc doskonale wiedziała jak się pracuje w polu, kiedy zbiera się ziemniaki, sieje zboże i wszystko inne co było jej potrzebne do pomocy na wsi. Traktora tylko nie opanowała i raczej jej już to nie będzie dane ani potrzebne, choć kto wie. Naukę dzieliła między plewieniem, a korzystaniem z uroków wsi. Dosyć ambitna z niej była bestia, bo nawet do tej pory nie może sobie wybaczyć, że w drugiej klasie gimnazjum nie była wzorowa. Tragedia, ale proszę Cię nie śmiej się z niej. Wtedy to była wielka rzecz. Skończyła gimnazjum, później liceum, gdzie codziennie dojeżdżała 30 kilometrów, by się czegoś w tym życiu nauczyć. Każdego ranka sobie obiecywała, że wyrwie się z tego zadupia i będzie miała wszystko pod nosem.

Tak więc wybrała się na te swoje jedyne i wymarzone studia do „wielkiego” miasta Krakowa, gdzie po ich skończeniu miała ją czekać niesamowita przyszłość. Miała kąpać się w ropie. Życie jak marzenie, prawda? Jednak jak to po studiach najczęściej zostaje tylko inż. z przodu i fajny papierek. W tym wypadku było podobnie. Ale się nie poddała, bo to z niej taka mega harda baba jest. Nie jedną już kłodę pod swoimi nogami pokonała, zresztą dobrze o tym wiesz, bo i Ty masz wpływ na tę dziewczynę, którą codziennie pchasz do przodu wchodząc i czytając bloga, komentując, pisząc wiadomości prywatne. To Ty dajesz mi kopa, chęci, wiarę w moje możliwości. I wiesz co, jestem Ci za to ogromnie wdzięczna, dlatego już dłużej nie mogę tego trzymać w tajemnicy i muszę Ci się do czegoś przyznać.

 

Skończyłam te swoje wymarzone bajkowe studia. Wraz z otrzymaniem dyplomu ciśnienie spadło i bańka prysła. Zderzyłam się z rzeczywistością, która już od pewnego czasu wkradała się gdzieś tam przez małe szpary, ale ja miałam jeszcze nadzieję. A więc brak pracy na rynku w moim zawodzie. No nic, odczekam. A co! No i tak sobie czekałam, aż pewnego marcowego dnia wpadł mi do głowy no nie powiem mega szalony pomysł. Jeszcze bardziej szalona była moja natychmiastowa reakcja. Nie czekałam. Zaczęłam działać. Od razu zabrałam się ostro do roboty. Mogłeś to zauważyć, bo trochę było mnie mniej na blogu, ale było warto. Teraz już mogę Ci powiedzieć o co kaman. Mogę Ci zdradzić nad czym tak gorąco cały czas pracowałam. I mogę Ci powiedzieć, że tak zajebiście się z tym czuję. Po raz pierwszy wierzę w to, że nie tylko pierwsze buty kupione w sklepie mogą okazać się tymi najlepszymi. Teraz już doskonale wiem, że niektóre decyzje trzeba od razu podejmować i je realizować, bo mogą się okazać tymi naszymi najlepszymi w życiu.

Było warto, bo teraz, dwa miesiące później po moim olśnieniu mogę Ci przedstawić moje nowe dziecko:

 



 

 

 

Wpadłam jak śliwka w kompot w to całe fotografowanie. Od zawsze kręcił mnie aparat, ale zawsze traktowałam to jako dodatek, a nie coś co mogłabym robić na dłuższą metę i to jeszcze w taki sposób. Wywróciłam wszystko do góry nogami. Całkowicie zmieniłam sprzęt, by przejść na inny poziom i zaczęłam uczyć się od najlepszych.

Stworzyłam coś swojego co mogę Ci pokazać. Najbardziej lubię reportaże, coś co się dzieje i zmienia. Te emocje, które są tak bardzo widoczne na zdjęciach, fascynują za każdym razem. Lubię to nawet niż bardziej i cieszę się, że podjęłam taką a nie inną decyzję.

Trzeba znaleźć swoje miejsce, coś co pozwoli nam każdego ranka wstawać z uśmiechem na twarzy, nie pozwoli nam popaść w niezadowolenie, rezygnację, lecz sprawi, że nasze życie nabierze koloru i sensu. Ja też już chwilę tego szukałam. Na początku miały być to studia, później blog, lecz teraz posiadając i inżyniera, swoje miejsce w sieci i aparat, z którym mogę porobić cuda, czuję, że żyję. Jest fajnie, a nawet bardzo fajnie.

Na blogu dodałam nową kategorię: fotografia. Będzie tam trochę inspiracji, szczegółów, informacji od kulis. Będzie dobrze, obiecuję.

 

A teraz zapraszam Cię do poznania mojego dziecka! Wejdź w mój świat, powiedz co o nim myślisz i czy raczej powinnam sprzedać sprzęt zanim totalnie się pogrążę 😀

 

Ogromnie miło mi będzie jak zaczniesz mnie obserwować!

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

4 odpowiedzi

  1. Uwielbiam takie zdjęcia ! Gratuluję pomysłu na siebie i z niecierpliwością czekam na więcej fotografii 🙂
    Pozdrawiam 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *