Już w sieci pałętają się opisy dnia życia blogera/blogerki, mamy, taty, kobiety, babci czy dziadka.
Jednak nigdzie nie znalazłam takiego, który w jakieś części opisywał by nasz każdy dzień, który zależy od wielu czynników. Czyli jak czegoś niema, to trzeba to stworzyć…
Najważniejszy jest stan zdrowia, który decyduje o możliwościach danego dnia. Gdy wszystko jest ok można działać. Jednak to też zależy od wieku. Przy małym maluchu sytuacja wygląda troszkę inaczej. Dziecko ma łatwiej, ponieważ ma prawo do drzemki i mniejsze są wymagania wobec jego osoby. Przez 3 lata nasze dnie wyglądały bardzo podobnie. We wrześniu nastąpiła mała rewolucja, na którą szczerze mówiąc długo czekałam. Każdy dzień był bardzo podobny do siebie, czego nie mogę powiedzieć o obecnej sytuacji.
PORANEK
Przez 3 lata dzień zaczynaliśmy o 8, ponieważ na 10 mieliśmy się stawić na rehabilitacji, a przecież trzeba było jeszcze na miejsce dojechać. Śniadanie, na które jak zawsze potrzeba trochę więcej czasu i przebranie się, zajmowało nam około godziny. Gdy byliśmy naprawdę w dobrej formie i potrafiliśmy to szybko ogarnąć, najczęściej we wakacje, przemierzyć trasę piechotą. Matka dbała o kondycję, a dziecię przed wysiłkiem miało okazję jeszcze się zrelaksować, przemierzając wszystkie parki po drodze.
Teraz, gdy od września przedszkole stało się rutyną, wstajemy przed godziną 7, by punkt 8 być już w drodze na zajęcia. Śniadanie Arek je na miejscu, więc podstawowe czynności higieniczne opanowaliśmy do 15 minut. Teraz w zimie jest trochę trudniej i trzeba doliczyć jeszcze czas na odśnieżanie auta oraz ubranie całej tej masy ciuchów.
POŁUDNIE i POPOŁUDNIE
Nasz plan na tą porę, w dużej mierze zależy od dnia tygodnia. Poniedziałki i środy Arek w przedszkolu przebywa do godziny 13, gdzie od razu udajemy się na zajęcia rehabilitacyjne, które opuszczamy czasem grubo po 15. Jazda przez miasto o tej godzinie zajmuje nam troszkę więcej czasu. Drugi obiad i jeżeli Arek nie uśnie z głową w talerzu, to zaczynamy ćwiczenia logopedyczne. Jeżeli zdarzy się opcja pierwsza, która po tak intensywnym dniu przeważnie wygrywa, ćwiczenia przesuwamy o godzinkę lub dwie. Trzeba czas znaleźć jeszcze na Sama albo Smerfy i dopiero wtedy można położyć się spać. Staramy się by była to w miarę normalna pora, ponieważ rano ciężko jest Arkowi podnieść się z łóżk.
W pozostałe dni jest więcej luzu, ale w przedszkolu zostaje wtedy do 15 i ma angielski, rytmikę, indywidualne zajęcia z logopedą oraz pedagogiem. Po powrocie do domu odrabiamy zadanie domowe od Pań oraz wykonujemy ćwiczenia logopedyczne. Jeszcze trzeba wcisnąć czas na zabawę i można odfajkować dzień.
Nudy, prawda?
TAKI TAM DZIEŃ Z ŻYCIA
Grafik jest rzeczywiście bardzo napięty. Trzeba jeszcze w terminarz wcisnąć wizyty lekarskie, odpoczynek, jakiś wyjazd czy chorobę, która może zaskoczyć z znienacka. Przez pierwszy rok w kalendarz wciskały się same bez pytania, długie dni spędzone w szpitalu. Nie było mowy o innej opcji. Wszystko wtedy spowalniało i odchodziło na dalszy plan. To było bardzo przygnębiające… A przecież trzeba normalnie żyć i starać się jednocześnie niwelować jak najszybciej braki, by przyszłość była lepsza. Teraz jest lepiej, o wiele lepiej 🙂
WYJĄTKI
Rutyna zabija wszystko co dobre. Zapał przepada, dlatego ok. co 3 miesiące robimy sobie tygodniową przerwę od rehabilitacji, od przedszkola, od rzeczywistości. Najczęściej wypadają wtedy jakieś święta, które i tak zmusiłyby nas do wolnego. U Arka bardzo widoczne jest zmęczenie materiału, dlatego takie wolne jest koniecznością. Energia od razu powraca, a entuzjazmem zaraża wszystkich dookoła. Dziecko nie jest robotem, dlatego taki odpoczynek nikomu nie zaszkodzi.
Szczerze? Ja też mam czasem dość i naładowanie baterii pozwala dalej tak funkcjonować.
Wagary to też dobra rzecz!
Za pewne gdy Arek pójdzie do szkoły, plan dnia znów ulegnie diametralnej zmianie i trzeba będzie jeszcze wcisnąć gdzieś odrabianie zadania między odpoczynkiem i rehabilitacją. Jednak puki co nie martwimy się na zapas.
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was totalnie. Ale nasze życie nie jest tak ciekawe jak gwiazd z pierwszych stron gazet i pudelka 😀
A jak wyglądają dni Waszych pociech? 🙂
3 odpowiedzi
No faktycznie nudy 🙂 to tak jak u nas dzień z trojakami 🙂 ♡
Pozdrawiam Dwa+Trzy
Trojaczki to wyższa szkoła jazdy 🙂
Hej 🙂 Bardzo ciekawy dzień – tu nie ma miejsca na nudę 😉 Tak jak z moją Agą – również niepełnosprawna 🙂 Pozdrawiam, Monia i Aga 🙂