Nie po kolei.

Siedzę sobie z herbatą w mikołajowym kubku, który znalazł się pod choinką i robię rachunek sumienia najrzetelniej jak w tym momencie potrafię i  streszczam sobie ten miniony rok. Nie planuję żadnych postanowień noworocznych, bo zanim się on porządnie rozpocznie mnie już ochota na nie przejdzie. Życie mnie nauczyło nic nie planować i tego się trzymam. Przecież co ma być to będzie. Kubek zawsze może pęknąć, herbata zalać i tak już ledwie zipiący komputer i zrobić mi wielką, kosztowną niespodziankę w tym Nowym Roku. I wtedy na żadne postanowienie by nie wystarczyło, dlatego nie chcę się zawieść albo chyba bardziej to mi się nie chce szukać na siłę tego, co mogę zrobić oraz jak mogę najlepiej wykorzystać ten czas. Te nowe 365 (teraz to już 364) dni. Nie zaczęłam po kolei i raczej w tym roku też już tak poprawnie nie zacznę.

Wszystko zrobiłam na opak. Nie od tej strony jak trzeba i jak nas edukują. Jak ludzie myślą i jak mówią.

Miałam przecież za mało lat, by móc sobie z tym życiem dać radę. Jednak jak moja mama mówi: „ty to zawsze się tak potrafisz wycwanić, by było Ci dobrze.” I wiecie co? Ma trochę racji. Kiedy tak sobie na to wszystko co znajduje się dookoła mnie patrzę, widzę że wcale nie jest tak źle. Młody wiek umożliwił mi tylko podejmowanie decyzji, które w późniejszym czasie mogłyby się okazać bardziej problematyczne i mogłabym bardziej nad nimi rozmyślać i rozważać każde za i przeciw. Działałam chwilą, pod wpływem impulsu, a w większości presją płaczącego dziecka pod uchem. Czasem żałuję, że ten czas tak szybko leci, człowiek staje się bardziej roztropniejszy i posiada jakąś tam mądrość życiową. Pewne decyzje przychodzą z lekkim opóźnieniem, realizacja ich z jeszcze większym. Gdzieś po drodze razem z wiekiem zatraca się tą spontaniczność, przebojowość czy niekonwencjonalne działanie, dlatego cieszę się, że tyle udało mi się zrealizować w ciągu ostatnich lat, kiedy te cechy uważam, że miałam na najwyższym poziomie, bo gdyby mi teraz przyszło zostać matką i przechodzić wszystko od nowa, byłabym najbardziej rozhisteryzowaną osobą na świecie, a no i najmniej cierpliwą.

Ale wiesz co ? Mimo iż czasem za niektóre rzeczy zabiera się od innej strony i nie po kolei, można wyjść na ludzi, być zadowolonym ze swojego życia i też mieć co wpisać do CV, bo to też niestety się w tym życiu liczy.

 

Jak już wiesz zaczęłam nie po kolei, dokładnie od samego końca. Posadziłam już drzewo (co z tego, że to zeszłoroczna choinka, ale się liczy prawda?), syna też mam, a na dom przyjdzie jeszcze czas, bo na razie to sama nie wiem w jakiej części świata miałby stać.

I co z tego, że nie po kolei?

Dobrze mi z tym, tym bardziej że jakoś to mi nie ciąży na moim życiu i nie czuję się z tym źle. A jednak się w tym odnalazłam, nie żałuję. Jednak na takie stwierdzenia potrzeba czasu, ponieważ nie wszystko od razu staje się kolorowe. Ale po tym minionym czasie wiem, że ten plan, który dostałam, okazał się bardzo dobrym rozwiązaniem, które pokazało mi inne nieznane obszary i poszerzyło moje możliwości.

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Jedna odpowiedź

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *