STUDENTKA – MATKĄ?

Dostałam ostatnio email, który poprawił mi nastrój. Bardzo cieszę się, że blog ma tak oddanych czytelników i śledzących uważnie każdy nasz wpis. To daje ogromnego kopa. Jeszcze większego dają Wasze wiadomości. Nie uważam się za jakiegoś specjalistę, ale jeżeli mogę napisać coś według własnego doświadczenia, to zawsze chętnie się z Wami tym podzielę, jeżeli tylko wyrażacie takie chęci.

Ostatnio zostałam poproszona o napisanie z własnego punktu widzenia jak to jest być studentką i mamą. Jak wiecie studiuje zaocznie, ponieważ zajęcia w jakich uczestniczy Arkadiusz nie pozwoliłyby mi na codzienne uczęszczanie na uczelnie w trybie dziennym, a jego rozwój jest najważniejszy.

1

 

Od razu zaznaczę, że wiem jak to jest być mamą- studentką, nie studentką – mamą, ponieważ moja przygoda z edukacja wyższego szczebla zaczęła się, gdy Arkadiusz miał 5 miesięcy.

Bardzo ciężką decyzją jest zmienienie swojego życia, jeżeli od pewnego czasu człowiek jest przyzwyczajony do pewnego schematu życia. Rano zajęcia, później wolne, wieczorem nauka albo nocne życie (zależności od terminu sesji) i od nowa ten sam schemat przez cały czas. Uważam, że decyzja na studiach o dziecku jest bardzo ciężka i nie wiem czy sama bym się odważyła.

2

Dziecko to bardzo dużo obowiązków. Oczywiste jest, że dziecko daję ogromną radość i jest mnóstwo cudownych chwil, ale te momenty nie zorganizują Ci opieki nad dzieckiem, gdy będziesz musiała wyskoczyć na egzamin. Kolka nie przestanie dokuczać Twojemu maleństwo tylko dlatego, że na jutro masz oddać projekt. Dlatego jeżeli nadal chcesz studiować dziennie musisz się nad tym poważnie zastanowić. Nic nie stoi na przeszkodzie, kiedy ma się wsparcie rodziców lub mieszka się z nimi i ma się możliwość podrzucenia maleństwa na czas uczelni. Albo jest opcja zatrudnienia opiekunki, która pomoże w najtrudniejszych momentach.

Nie chce pisać, że życie zmieni się o 180 stopni, ponieważ pisałam o tym tutaj i jeżeli go nie widziałaś powinnaś koniecznie do niego wrócić.

Zawsze można wziąć dziekankę, aby najtrudniejszy czas po urodzeniu dziecka, gdzie trzeba sobie wszystko zorganizować i poukładać, na spokojnie przetrwać i odnaleźć się w nowej sytuacji, Moim zdaniem to ostateczne wyjście. Gdy jednak decydujesz się na zmianę trybu studiów na zaoczny, sprawa jest trochę łatwiejsza. Opieki potrzebujesz tylko na weekendy i to nie we wszystkie w miesiącu. Trzeba liczyć się z tym, że już nie da rady człowiek uczestniczyć we wszystkich imprezach, spotkaniach studenckich (na pewno przez jakiś okres czasu). Trzeba będzie przewartościować życie i zmienić priorytety.

Ale uwierz wszystko jest do zrobienia.

3

Dobra organizacja dnia potrafi zdziałać cuda i człowiek jest w stanie wiele zrobić.

Później decyzja o dziecku będzie jeszcze cięższa. Skończysz studia, przyjdzie pora by iść do pracy i znów decyzja zostanie odroczona, ponieważ albo jedno albo drugie. Zdecydujesz się na dziecko zaraz po studiach, ciężej będzie Ci się zmobilizować by zacząć prace i ciężej będzie Ci ją znaleźć z roczna przerwą. Zdecydujesz się na karierę, decyzja o dziecku będzie odkładana z roku na rok, bo to jeszcze nie czas, nie pora. Brak odpowiedniego zabezpieczenia finansowego, domu, odpowiedniego samochodu. W każdej sytuacji są jakieś plusy i minusy, które mogą powodować nasze obawy. Dlatego decyzja musi być dobrze przemyślana i rozważone wszelkie za i przeciw, oraz wiążące się z podjęta decyzją konsekwencje, by za parę lat nie pluć sobie w brodę powtarzając jaka głupia byłam. Ciężko jest pogodzić życie studenckie z wychowywaniem dziecka, ale tez ciężko jest pogodzić wychowywanie z pracą.

Zresztą zawsze jest nie odpowiedni moment na dziecko. . .

4

Gdy mam chwile zwątpienia (chyba każda mama je ma) pocieszam się tym, że jak skończę studia moje dziecko pójdzie już do szkoły i nie będę musiała wtedy zmieniać i obracać do góry nogami życia. Podejmować radykalnych decyzji, tak jak moje koleżanki o tym czy dziecko kosztem kariery czy kariera kosztem dziecka. Będę mogła mieć to i to. A życie studenckie teraz wcale nie jest zaniedbywane. Odpowiedni partner i dobrze przemyślana decyzja jest pierwszym krokiem do sukcesu i odnalezienia się w nowej sytuacji.

5

Mamuśki, a jak to było z Wami? Studiowałyście i wychowywałyście swoje dziecko czy decyzja o Maluchu była po studiach? Jaka podjęłybyście decyzje? Dziecko na studiach to dobry pomysł?

 

6

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

37 odpowiedzi

  1. Ja aktualnie jestem na 3 roku, a Lenka urodziłam w grudniu i wzięłam indywidualne, ponieważ studiuje dziennie. Łatwo nie jest, tym bardziej teraz kiedy zbliża się sesja i pisanie pracy, ale pocieszam się myślą, że po licencjacie tylko jeszcze 2 lata:)

  2. Ja urodziłam gdy zaczynał się drugi rok studiów. Bronilam licencjat z nieco ponad roczną córka :). Na magistra przyjdzie czas. Teraz Iga do przedszkola, ja do pracy, a niedługo drugie dziecko. Taki jest plan 🙂

  3. U nas tak się złożyło, że Mała urodziła się już po studiach. Ale w „brzuchu” zdążyłyśmy zaliczyć jeszcze ostatnią sesję egzaminacyjną no i obronę pracy magisterskiej 🙂 Dyplom odbierałam już z 4-tygodniową Olą na rękach 🙂

  4. Studiowałam za nim zaszłam w ciążę, ba nawet za nim myślałam o powiększeniu rodziny. Gówniara ze mnie była i studiów nie skończyłam. Zaczynałam jeszcze 3 razy i tylko traciłam pieniądze. Jeszcze przyjdzie czas i dokończę to co zaczęłam 😉

  5. Partner, który pomaga (albo wsparcie ze strony dziadków) to wielkie ułatwienie. U mnie na studiach był wysyp ciąż (niektóre planowane, inne nie). Podejście dziewczyn też różne było. Niektóre mimo, że miały IOS to były na każdych zajęciach, do ostatnich dni jeździły, po porodzie stosunkowo szybko wróciły, inne korzystały jak mogły z możliwości nie chodzenia a były też takie, które z dziećmi na egzamin przychodziły…

      1. O terminie sesji każdy wie z początkiem roku akademickiego, o egzaminie co najmniej dwa tygodnie wcześniej, więc wydaje mi się, że na te konkretne dni, kiedy są egzaminy można znaleźć komfortowe rozwiązanie. Z drugiej strony wykładowca też człowiek i zawsze można spróbować umówić się na jakiś indywidualny termin na dyżurze. Rozumiem przyjść z dzieckiem na zajęcia, kiedy nagle coś się wydarzy i faktycznie nie można zapewnić mu opieki. Uwielbiam dzieci, ale pisanie egzaminu w towarzystwie małego brzdąca, który płacze, krzyczy, raczkuje, rzuca zabawkami przyjemne i przede wszystkim łatwe nie jest. Prawda jest taka, że kilka moich koleżanek zostało zwolnionych z egzaminu, gdy były w ciąży albo gdy przyszły na egzamin z dzieckiem. Później próbowały i miały nadzieję na podobne zachowanie ze strony innych wykładowców. Zachowanie było do tego stopnia perfidne, że gdy koleżanka z innej grupy zaoferowała pomoc, opiekę w czasie egzaminu (bo sama miała egzamin później), to słyszała „nie, mała idzie ze mną pisać”. Obcej osobie dziecko zostawiać? Koleżanka, która oferowała swoją pomoc sama wówczas była podwójną mamą, więc by sobie poradziła. Na szczęście Uniwersytet Śląski w przyszłym roku ma utworzyć żłobki przyuczelniane dla studentów i wykładowców, więc myślę, że jest to najlepsza opcja dla studiujących rodziców.

  6. Ślub wzięliśmy, gdy byłam po licencjacie. Moja mama usilnie namawiała mnie na powiększenie rodziny, widziała w tym same plusy, sama urodziła mnie mając 21 lat. Ja nie czułam się jeszcze gotowa, dopiero 3 lata po ślubie poczułam ten moment. Rzeczywiście jest pokusa rozwijania kariery, ale ja zaczęłam dość wcześnie, pracowałam ze starszymi ode mnie osobami, więc mam poczucie, że nie stracę na tej decyzji. Jak to będzie, zobaczymy po powrocie, ale jestem dobrej myśli. Najważniejsze to postępować w zgodzie ze sobą!

  7. Tak sobie myślę, że rodzicielstwo po studiach może po prostu łatwiejsze ze względów organizacyjnych. Ja sama studiuję podyplomowo, więc rzadko, 1 raz w miesiącu, a przełożyłam naukę na kolejny rok. No ale potrzeba matką wynalazków 😉 Z każdej sytuacji jest wyjście i myślę, że mama studentka, pewnie mimo trudności, może tak samo, jak mama niestudentka, czuć się szczęśliwą mamą i może wychować szczęśliwe maleństwo 🙂 Pozdrawiam

  8. Nigdy nie miałam tyle wolnego czasu co na studiach. Uważam, że to byłby najlepszy czas na dziecko, tylko trzeba by mieć starszego partnera ze stabilną pracą 🙂

  9. Zaczęłam pisać pracę dyplomową (studiów w systemie zaocznym), gdy urodziłam dziecko. W ciągu dnia zajmowałam się dzieckiem, a w nocy uczyłam się, pisałam bąź powtarzałam materiał. Nie żałuję, dzięki zbiegu tych dwóch okoliczności, nauczyłam się organizacji czasu, wytrwałości w działaniu i zyskałam ogromną motywację do dalszego działania 🙂

  10. Będąc w ciąży kończyłam jeden z dwóch kierunków. Przede mną obrona. Można naprawdę dużo. Wystarczy tylko chcieć i nie usprawiedliwiać swojego lenistwa dzieckiem.

  11. Adasia urodziłam na ostatnim semestrze studiów dziennych – udało się napisać magisterke i obronić się w lipcu 🙂 Nie było nawet trudno – synek był spokojny, sporo spał. Teraz jestem na pierwszym roku studiów doktoranckich – Adaś ma 15 miesięcy i przyznaje, że średnio ogarniam cokolwiek – niestety synek z tych co wymagają ciągłęj uwagi 😛 Dodatkowo nie zostanie z nikim poza tatą (który pracuje i studiuje zaocznie) i babcią (pracującą) -to jest bardzo problematyczne. Osobiście więc mogłabym studiować z dzieckiem DO 6 miesięcy które jeszcze śpi sporo w dzień i bez problemu zostaje z ciocią/ wujkiem/koleżanką itp.

  12. Myślę, że studia z dzieckiem to nie łatwa sprawa, jednak wykonalna. Na 3 roku studiów dziennych zaszłam w pierwszą ciąże. Niestety na ostatnie dwa egzaminy w sesji już nie zdąrzyłam, bo w trakcie nauki na jeden z nich zaczęła się akcja porodowa:). Egzaminy zdałam we wrześniu. Potem byłam na rocznej dzieknce i niespodziewanie zaraz po powrocie zaszłam w drugią ciąże i też sesje zaliczałam z dużym brzuszkiem, jednak tym razem mała urodziła się już o czasie, w wakacje. Piąty rok studiów był trudny bardzo, dwójka małych dzieci, brak wsparcia dziadków, pisanie pracy…-zatrudniałam opiekunki. Bardzo, a baaaardzo ciężko było znaleźć taką odpowiedzialną i dyspozycyjną. Wiele ich się przewinęło, zanim została ta Nasza…
    Jednak udało się, mam mgr, dwójkę dzieci, a teraz wymarzoną pracę.

  13. JA koczyłam pisac pracę i broniłam się jak mała moja Tosica miała 6 m-cy. Da się, oczywiście trzeba mieć dużo siły i odpowiednią motywację.
    Cudny ten Wasz Areczek 🙂

    1. Podziwiam kobiety, które mając małe dziecko decydują się na studia… Tym bardziej mogę to docenić, ponieważ sama podjęłam świadomą decyzję – na studiach drugiego stopnia będę mieć dziecko. Licencjat kończyłam na państwowej uczelni, wiedząc jednak, że uniwersytet niezbyt przychylnie patrzy na studentów pracujących i studentów-rodziców, zdecydowałam się na studia II stopnia niepubliczne. Wybrałam San w Warszawie, na moją decyzję wpłynęła bliska lokalizacja uczelni oraz dobre opinie, które o niej słyszałam. Mogłam dostosować plan zajęć do swoich i dziecka potrzeb, odrabiając zajęcia w innych grupach. Atmosfera w szkole też była fajna, czasem gdy musiałam Alę zabrać na zajęcia, wykładowcy nie mieli nic przeciwko. Oczywiście moja córeczka była grzeczna, więc nie dezorganizowała zajęć, ja też nie zabierałam jej tam częściej jak raz na dwa miesiące. Pogodzić naukę z wychowaniem nie jest łatwo, ale później ma się podwójną satysfakcję. Świadomość wykładowców też się trochę zmienia, dlatego nie robią problemów studiującym matkom, nie odpuszczają im jednak – każdy jest tak samo traktowany (bez taryfy ulgowej).

  14. Bardzo, bardzo zawsze podziwiałam mamy-studentki. Nie wiem, jak to jest musieć zarwać tę samą noc z dwóch powodów 🙂 Ale pamiętam, jak moja mama nastawiała budzik codziennie na 3:45 (sic!), żeby móc się w spokoju pouczyć.

  15. Ja sie swiadomie zdecydowalam na dziecko na studiach. Dlatego, ze chce studiowac „ile wlezie” i jak sie da to zostac na uczelni a nie wyobrazam sobie odkladac macierzynstwa na za x lat. Dlatego tez, ze mam naprawde duzo czasu na studiach (taki kierunek). No i dlatego, ze mam mozliwosci. Studiuje caly czas dziennie a maluch juz prawie 8 miesiecy. Mam wsparcie rodziny i nie planowalam dziekanki. A sesja juz prawie skonczona. Uczymy sie razem z maluchem w wolnych chwilach 🙂 Kompletnie mi w tym nie przeszkadza.

  16. Wpisem idealnie wpisałaś się w moje rozmyślania. Od paru dni rozmyślam nad kierunkiem, przeglądam oferty, bo czas „wrócić” na studia. Poprzednie były niewypałem, więc zaczynam od początku. Teraz mój Mały ma 5 miesięcy, więc w październiku już będzie miał ponad rok.

  17. Decyzję o dziecku podjęłam na ostatnim roku studiów licencjackich . Nie żałuję. Ja studiowałam zaocznie i pracowałam, mąż też. Choć potem wiedziałam, że nie będę mieć macierzyńskiego (umowy śmieciowe) nie żałowałam nigdy tej decyzji. Dzięki temu mam wspaniałą córkę, która śmiga po domu.Teraz w 2 ciąży i od września sobie zrobię magistra :). Wszystko się da tylko początki trudne bo trzeba mieć pewien plan jak to pogodzić, który czasem trzeba zmienić.

  18. No własnie można? Można studiować i wychowywać dziecko:) Super podejście;) Ja mam nadzieje że też mi sie to uda:)

  19. Matura z polskiego zdana chyba na 30%: okres czasu, dziecko daję, czas po urodzeniu dziecka, gdzie trzeba, Maluchu, studiuje, to tylko kilka z przykładów błędów, którymi naszpikowany jest ten post. Mam nadzieję, że oprócz studiów autorka skupi się na nauce ortografii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *