KIEDY NA SWOJEJ DRODZE SPOTKASZ PRZESZKODĘ

 

Marzenia –  nieodłączny element naszej codzienności. Zawsze zaczyna się przecież od marzeń. Od przewidywania swojej przyszłości. Kto nie wyobrażał siebie jako ideału, który miał wszystko perfekcyjne – kobietę/faceta, dzieci, pracę, dom, niesamowite podróże i przygody. Snujemy sobie piękną przyszłość, która jest na wyciągnięcie ręki. Niekiedy trzeba tylko po nią sięgnąć. Jednak zdarza się czasem, że musimy się bardziej napracować, ponieważ gdy wyciągamy rękę potykamy się i upadamy, czasem jedynie doznając siniaków, lecz niekiedy łamiąc sobie rękę…

 

Pamiętam! Doskonale pamiętam pytania, jakie zakrzątały mi głowę. Odbijały się w niej szerokim echem. Dlaczego? Dlaczego ja? To pierwsze pytania jakie przychodzą na myśl. Tak samo było w naszym przypadku. Nic nie wskazywało na upadek. Do samego końca nie byliśmy jego świadomi. To był szok. Diagnoza okazała się prawidłowa i ponownie potwierdzona. Arek ma rozszczep kręgosłupa. Zawsze na początku jest szok. Później jest czas na łzy. Zresztą ciężko opisać ten moment, w którym dowiadujesz się, że Twoje dziecko jest poważnie chore. Temat, który każdy przechodzi indywidualnie. Również my.

 

Czasu na oswojenie z nową sytuacją dostaliśmy bardzo mało. I dzięki za to. Po kilku dniach nadszedł czas narodzin. Niestety, w związku koniecznością cesarskiego cięcia, nie mogłem uczestniczyć przy porodzie. Dopiero po godzinie udało mi się zobaczyć Arka, gdy miał przeprowadzane konieczne badania. Kiedy go tylko zobaczyłem, stało się coś czego nigdy nie zapomnę! Cały gniew, smutek, niepewność ustały i wypełniły mnie uczucia pełne radości i entuzjazmu. Jego oczka wyrażały tysiące pozytywnych emocji, jakby chciał powiedzieć „Stary, czym Ty się w ogóle przejmujesz?”. To już był dla mnie, dla nas, błahy problem. To doświadczenie na zawsze zmieniło we mnie postrzeganie ich – problemów. Wiesz, niektóre stają się dla nas wielkim głazem, przywiązanym do nóg i ciągnącym nas na samo dno, a inne są dla nas ogromnym motywatorem, który pcha nas w przód, dodaje siły napędowej. Wszystko zależy od nastawienia i siły. Tak stało się w naszym przypadku.

 

Najgorsze co możesz zrobić to poddać się. Przecież każdy z nas dążąc do spełnienia marzeń napotyka na swojej drodze przeszkody. Jedni większe, drudzy mniejsze. Nie ma tak cukierkowo i przyjemnie w życiu, niestety. Jednak większość z nas napotykając choćby najmniejszy problem odpuszcza. Nie realizuje marzeń, bądź szuka drogi ucieczki. Dzieję się tak, ponieważ boimy się konfrontacji z problemem, boimy się przegrać. Dlatego poddajemy się bez walki. Skazujemy się od razu na przegraną nawet nie próbując walczyć. Jednak gdy zapoznamy się z przeciwnikiem, okazuję się, że nie jest on taki straszny. Niekiedy gdy poznajemy problem jeszcze bliżej staje się on naszym sprzymierzeńcem.

 

Arek mimo choroby zjednoczył nas jako rodzinę bardzo mocno. Zmusił nas również do przełamania własnych ograniczeń, dodał nam siły i pokazał, jak wielka jest bezwarunkowa miłość. Tak to prawda, że oddalibyśmy wszystko, aby Arek chodził, jednak na razie jest to nie możliwe, dlatego zmierzyliśmy się z problemem i próbujemy znaleźć w nim jak najwięcej plusów. Jeżeli nie może zniknąć, to lepiej by stał się naszym sprzymierzeńcem. Choć nie było to łatwe, uważamy, że pierwszą bitwę wygraliśmy oraz mamy wielką nadzieję, że całą wojnę też zakończymy ze zwycięskim skutkiem.

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

14 odpowiedzi

  1. Tato Arka jesteś wielki. Aruś ma szczęście, że ma takich wspaniałych, młodych, dzielnych i radosnych rodziców. Jestem dumna z takich ludzi jak Wy. brawo

  2. Pomimo, że znam was tylko z tego blogu to bardzo was podziwiam i muszę powiedzieć ci tato Arka, że jesteś trzecim na świecie facetem którego podziwiam za wolę walki o swoje dziecko, za to że wspiera swoją drugą połówkę i że po prostu jest bo to jest najważniejsze:)

  3. Pięknie napisane. Choć w mojej rodzinie nie ma problemu choroby, do wszelkich przeciwności podchodzę podobnie. Moim ulubiony mottem jest „Jeśli czegoś nie lubisz – zmień to. Jeśli nie możesz tego zmienić – zaakceptuj”.

    1. Dokładnie, niektórych sytuacji, zdarzeń, rzeczy, stanów nie jesteśmy w stanie zmienić. Choćby niepełnosprawność. Wtedy powinniśmy je zaakceptować, pogodzić się z nimi. Jeśli tego nie zrobimy, mogą nas wykończyć.

  4. Zaakceptowac ale sie nie poddawac, to jest to! Choc nie mamy w rodzinie problemu choroby fizycznej, to zmagamy sie z innymi problemami, wiec troche troszeczke wiem jak to jest, choc watpie zebym mogla Cie w pelni zrozumiec. Trzymajcie sie 🙂

  5. W każdej sytuacji można się poddać, albo walczyć. Walka zawsze ubogaca, rozwija, zmienia nas na lepsze. Nie poddajecie się i to jest piękne! Znam wiele osób, które pozwalają, by ich życiem rządziły błahe troski, nieszczęśliwych i sfustrowanych. Wy jesteście dla mnie pozytywnym wzorem rodziny, która razem może wszystko!

    1. Dokładnie, trzeba chociaż spróbować! Każdy kto odniósł sukces, poniósł wpierw porażkę, ba! porażki. To one dają ogrom doświadczenia i dają nam wiele odpowiedzi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *