NAPAD FURII U DZIECKA

 

Zaczynało się niewinnie. Nie przyjmowałam się zbytnio sprawą, ponieważ myślałam, że skoro samo przyszło to i może samo pójdzie. Jednak z dnia na dzień było coraz gorzej. Każdy powrót z przedszkola kończył się napadem furii. Przekraczał tylko drzwi wyjściowe budynki od razu wyładowywał na mnie i wszystkim dookoła narastający w nim gniew. Każda próba komunikacji kończyła się fiaskiem.  W powietrzu latały miski, klocki, jedzenie, ubrania. Co znalazł pod ręką i miało pomóc zniwelować wzrastające napięcie, kończyło po drugiej stronie mieszkania.  Był krzyk i płacz o wszystko.

„Mamo chce ciastko.” „synku nie ma teraz ciasta, jest obiad”. I zaczynała się w ten sposób ogromna awantura. Byle powód był dobry. Cały czas wymyślał i cudował, sprawdzając granice mojej wytrzymałości. Pierwszy dzień przeżyłam, drugi też jakoś dało radę, trzeci już był na skraju mojej wytrzymałości. Dobrze, że nadszedł weekend. Początkowo myślałam, że to zmiana planu dnia, nowe osoby, inne wymagania, sytuacje sprawiają, że się jeszcze buntuje bo chce mi pokazać kto tu rządzi. Jednak bardzo chętnie uczęszczał do przedszkola, więc problem leżał gdzie indziej. Po kolejnym tygodniu ostrej jazdy na bandzie szukałam przyczyny jego zachowania. Długo myślałam o co może chodzić. Doszłam do wniosku, że zmęczenie jakie powoduje przedszkole w połączeniu z jego twardym charakterem sprawiają iż w środku sobie nie radzi. Jest zmęczony, powinien położyć się spać i odpocząć, normalne prawda? Dla nas tak ale dla dziecka nie.

 

Najskuteczniejszym sposobem, który sprawdza się u nas w 90% jest zostawienie Arka na chwilę samego w łóżeczku. Wystarczy 15 minut by sytuacja została złagodzona. Albo usypia albo całkowicie się wycisza. Wstaje jak nowo narodzony.

 

Każde dziecko jest inne. Arek nie cierpi gdy się go przytula, mówi że będzie wszystko dobrze czy musi sobie odpocząć. Jeszcze bardziej te słowa go rozwścieczają i tylko pogarszają sytuację. Krzyk, straszenie czy nasze wpadanie w złość tylko pogarsza sprawę, dlatego gdy nasze dziecko chce wyprowadzić nas z równowagi pokazując swoje głębokie niezadowolenie, istotne jest zachowanie spokoju. Musimy wsiąść głęboki oddech, uśmiechnąć się i obserwować  maleństwo jak reaguje na nasze zachowanie. Ważne jest znalezienie odpowiedniej drogi do uspokojenia i wyciszenia burzy emocji, która w nim siedzi. Jednemu pomoże spacer, rozmowa, przytulanie, wysłuchanie, masaż, słuchanie muzyki czy zabawa. Każde dziecko jest inne, dlatego warto jak najszybciej znaleźć sposób do załagodzenia takich sytuacji. Bo nie oszukujmy się, są one bardzo męczące nie tylko dla dziecka, ale dla nas również. A wyjście trzeba znaleźć, bo wyrwiemy wszystkie włosy z głowy, zanim nasze dziecię z tego wyrośnie.

 

Niestety prawie codziennie powtarza się ten sam schemat. Bunt przed przekroczeniem progu mieszkania, awantura w środku, chwilowe leżakowanie i przegonione ciemne chmury. Zdjęcie powyżej przedstawia zachowanie w trakcie furii, a poniższe po zastosowaniu mojej metody. Cieszę się, że udało mi się znaleźć wyjście z tej sytuacji, ponieważ niedługo sama zapewne miewałabym takie napady.

 

A jak wygląda to u Was? Wasze dzieci mają czasem napady furii? Jak sobie z nimi radzicie?

 

DSC_0437

DSC_0442 PicMonkey Collage

DSC_0486 DSC_0498 DSC_0517 DSC_0526 DSC_0538 DSC_0546 DSC_0553 DSC_0559 DSC_0565 DSC_0568 DSC_0571

 

 

 

KLOCKI – WOODEN STORY

PODUSZKA KLUCZ – MON TISSU

KOMPLET –  KUKUKID

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

7 odpowiedzi

  1. Zawsze mam co najmniej mieszane uczucia gdy widzę takie zdjęcia jak to pierwsze…ja nie chciałabym by ktoś fotografował mnie w takim stanie i jeszcze publikował to…Co do tzw.”furii”-każdy ma swoje metody,a najważniejsze wydaje mi się pomóc dziecku wyrazić uczucia,pokazać że rozumiemy i akceptujemy je,ewentualnie pokazać inne środki wyrazu.Każdy przecież ma prawo do złości.

    1. Dla mnie to zdjęcie jest wyrażeniem emocji i nie boję się ukrywać ich. Masz rację, każdy ma prawo, ale czasem ta złość występuje zbyt często i trzeba jakoś sobie radzić 🙂 Pozdrawiam!

  2. napady furii u 2-3 latków, jak dobrze nam wszystkim znane… w domu potrafimy sobie z nimi radzić, gorzej jak widzimy je na ulicy, w sklepie, w centrach handlowych. Moim zdaniem chwilkę trzeba przeczekać i rozmawiać, rozmawiać. Mim, że wydaje się nam, że dziecko tak małe nie rozumie, ale tu sie mylimy. Ono nas rozumie. Lepiej niż my jego 🙂

  3. piszecie tu o takich sytuacjach dzieci w wieku przedszkolnym, ja mam sytuacje podobne u dziesięciolatka, gdzie problemy są przede wszystkim na terenie szkoły bo nie potrafią sobie z nim poradzić przez niewłaściwe i za późne dostrzeganie sygnałów. tyle że my już wiemy co dolega od roku mamy zdiagnozowany Zespół Aspergera. nie koniecznie może być taka diagnoza u Was, w naszym przypadku pomaga na pewno odwrócenie uwagi, w sytuacjach „fiksacji” trzeba wykazać się spokojem i opanowaniem (choć wiadomo że nasze naturalne reakcje będą inne i trudne do opanowania), złość może oznaczać zdenerwowanie choć może to być zupełnie dla nas błaha przyczyna dla naszych dzieci to może być prawdziwa katastrofa, bunt to po prostu obronna reakcja na coś czego się dziecko boi. mogę powiedzieć że cały czas się uczę „rozszyfrowywać” syna ale jestem dobrej myśli i was życzę spokoju i duuużej dawki cierpliwości :d

  4. U mnie tak jest teraz ! O losie, ile razy muszę ugryźć się w język żeby nie krzyknąć, albo nie wyjść z siebie i stanąć obok…a moje maleństwo ma zaledwie niecały roczek i już taka burza awantur z jego strony. Też nie działało przytulanie, tym sposobem jeszcze mocniej dostawałam od małego klapsy po twarzy, mówienie ani cichym, ani stanowczym głosem nie dawały rezultatu. Postanowiłam to przeczekać, ale i ten sposób zawiódł. Było najgorzej, bo już sama nie wiedziałam co robić żeby nie skrzywdzić wrzaskami swojego dziecka, bo powtarzało się to codziennie, a ja postanowiłam kiedyś, że nie dołączę do grona matek furiatek, które wrzeszczą bez opamiętania na swoje dzieci.
    I okazało się, że mój mały synek uspakaja się jedynie odkładając go samego do łóżeczka. Tak jak napisałaś, później jest spokojny i opanowany jakby zapomniał co się działo parę minut temu. Jest coraz lepiej, chociaż to początek naszej drogi 🙂 Pozdrawiam ciepło !

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *