Najlepszy smakołyk z dzieciństwa – chrust

Nigdy nie pamiętam abyśmy robili ciasto dokładnie z takiej ilości jaka jest w przepisie. Nigdy też nie pamiętam, by starczyło wypieków na więcej niż jeden dzień. Ale też doskonale pamiętam, że każdy chciał jeść, a nikomu nie chciało się robić. Takie wspomnienie zawsze mam w głowie, gdy widzę chrust czy inaczej faworki na półce w sklepie i przypominam sobie te momenty, które człowiek spędził na zagniataniu ciasta, wykrawaniu pasków czy monotonnym i najgorszym dla mnie pieczeniu. Zawsze wieczorem z kubkiem herbaty wspólnie zajadało się całą przygotowaną misę tego smakołyku. Najcudowniejsze w tym jest, że tak niewiele potrzeba, aby je stworzyć i też nie zajmuje to  jakoś dużo czasu. Każdy chyba ma coś, co kojarzy mu się z dzieciństwem. Dla mnie właśnie czymś takim jest chrust, którego przepis do tej pory mam zakodowany w głowie i po takim czasie nadal bez problemu jestem w stanie go odtworzyć.

Mimo wszystko dawno go nie robiłam, a wyszedł doskonale. Facetom też bardzo zasmakował, dlatego dzielę się z Wami przepisem, gdyby ktoś chciał sobie tego chrustu napiec.

 

   Składniki:

  • 400 g mąki
  • szczypta soli
  • 5 dag masła
  • 2 jajka
  • 1 łyżka cukru
  • 4 łyżki gęstej, kwaśnej śmietany 12%
  • 1 łyżka spirytusu
  • olej do smażenia
  • cukier puder do posypania

 

 

Mąkę przesiewamy, dodajemy pozostałe składniki i zagniatamy ciasto aż powstanie spójne. Przykrywamy folią i odkładamy na godzinę do lodówki. Na stolnicy oproszonej mąką wałkujemy ciasto. Ciasto kroimy najpierw na paski, a później na prostokąty lub równoległoboki. Każdy kawałek trzeba naciąć w środku i przez nacięcie przeciągnąć jeden koniec. Smażymy na rozgrzanym oleju z obu stron aż chrust nam się ładnie zarumieni. Ostudzony posypujemy cukrem pudrem.

 

 

 

 

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

4 odpowiedzi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *