Jestem rodzicem, nie terapeutą!

 

To nie przychodzi od razu.

Tego się nie ma we krwi.

Ani nie wypija się z mlekiem matki.

Tego się trzeba nauczyć.

To trzeba zrozumieć.

To trzeba przyswoić.

 

Jestem rodzicem, nie terapeutą!

 

 

 

To nie przychodzi od razu. Mamy na oczach założone klapki, które towarzyszą nam od samego początku – narodzin dziecka. Kiedy rodzi się z jakąś zbędną przylepą, to już po nas. Tych klapek nie jesteśmy w stanie ściągnąć przez bardzo długi czas. Z każdej strony nas atakują!

 

MUSI ĆWICZYĆ! TO DECYDUJĄCY CZAS! ĆWICZENIA! ĆWICZENIA! ĆWICZENIA! ĆWICZENIA!  JAK NAJWIĘCEJ! JAK NAJCZĘŚCIEJ! CIĄGLE!

 

I wtedy ćwiczysz ile sił w rękach ze swoim dzieckiem. I walczysz każdego dnia, o każdej porze, jak najwięcej. Ale przychodzi taki dzień kiedy nic nie ma sensu, bo nie ma sił. Pomijam nas, rodzicow, bo my to chyba ze stali i mimo iż sił brak to nadal będziemy cisnąć. Nie wiesz co się dzieje, czemu nie ma efektów, czemu ono cały czas płacze, nie ma sił, jest słabe, nie ma chęci. Czemu cały czas jest pod górkę. A obiecywali, że będzie inaczej. Wystarczyło tylko ĆWICZYĆ!ĆWICZYĆ!ĆWICZYĆ!

I ćwiczysz, a jednak z każdym dniem zamiast robić krok do przodu, cofasz się. I to jest ten moment kiedy są dwa wyjścia: ściągniecie klapek albo podążanie dalej tą drogą.

 

Ja wybrałam tą pierwszą opcje. I może się komuś wydawać, że to złe posunięcie. Tak nie powinno się robić, bo może zaszkodzić. Jednak ja nie chcę, aby moje dziecko w swoim życiu widziało tylko grafik zajęć, który trzeba zrealizować w ciągu dnia, w domu też. Nie chcę, aby moje dziecko mnie nienawidziło, dlatego że zmuszam go do wielu rzeczy, robiąc „to dla dobra”, kiedy on chce się po prostu pobawić. Odpocząć w swoich czterech ścianach, nawet nic nie robiąc i wpatrując się w sufit. Aby mógł się ponudzić, pobyć sam na sam ze swoimi myślami…

 

Jestem rodzicem, nie terapeutą!

 

 

 

Nie ćwiczę ze swoim dzieckiem, ponieważ są od tego odpowiednie osoby, które zrobią to o wiele lepiej.

Nie układam dnia pod ćwiczenia i nie myślę każdego dnia, co zrobić, aby je gdzieś jeszcze upchać.

Dom jest odpoczynkiem, miejscem wyciszenia, relaksu, zabawy. Wszystko zostaje poza jego murami, kiedy przekraczamy próg. Bo na wszystko powinno być miejsce. Jest czas na pracę, zabawę, odpoczynek i trzeba o tym pamiętać, trzeba to w końcu zrozumieć.

 

Bo dziecko to nie maszyna. To cudowna istotka, która tak samo jak ćwiczeń potrzebuje miłości, radości, ciepła, zabawy, odpoczynku.

Nie zatracajmy się totalnie w walce, bo czasem trzeba po prostu o tym na chwilę zapomnieć i odpocząć, tak po ludzku.

 

Bądź rodzicem, nie terapeutą.

 

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Jedna odpowiedź

  1. Jestem mamą synka chorego na zanik mięśni ciągle słyszeliśmy więcej ćwiczeń pogodziliśmy się z tym żę będzie na wózku żyjemy i nasze dziecko jest szczęsliwe

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *