INNY W SPOŁECZEŃSTWIE

 

Było wiele obaw.. był strach i nieustanne zastanawianie się czy na pewno dobrze robimy…

Ale kto się nie boi kiedy jego dziecko ma zmierzyć się z czym innym, całkowicie nowym ?

 

Może to za wcześnie… może za szybko… jeden uśmiech i okrzyk radości i już nic nie było.. żadnej najmniejszej wątpliwości czy zawahania.

Wcześniej nie było żadnego problemu. Nikt oprócz najbliższych nie wiedział o chorobie Arka, spacerówka czy wózek dziecięcy świetnie ją maskował.

 

Jednak nadeszła ta chwila, moment o którym wiedzieliśmy, moment, który odwlekaliśmy w myślach…  nasz syn uświadomił sobie, że nadszedł czas samodzielnego poruszania się za pomocą siły swoich łapek, trzeba było odważyć się. Na co? Na krok do przodu.

 

Wyobraź sobie teraz, że drogę do sklepu pokonujesz na wózku. Gdy zaczynasz przemierzać wyznaczona trasę zauważasz osoby spoglądające na Ciebie ukradkiem. Inni szeptają coś do drugiej osoby i wskazują palcem. Kolejni zaś podchodzą i okazują współczucie lub pytają jak to się stało.

Nie możesz przejechać bez czucia się nieswojo, znajdujesz się w centrum zainteresowania.

Ale czy o takie zainteresowanie chodzi ? A przecież jak pokonywałeś/aś tą samą trasę na swoich nogach, nikt na Ciebie nie spojrzał. Tak codziennie czuje się każda osoba uważana w społeczeństwie za inną. Dlaczego tak jest?

Nasze społeczeństwo nie jest przyzwyczajone do dziecka niepełnosprawnego, a co dopiero do samodzielnego na swoim wózku chcącego zaprzyjaźnić się z każdym. To zjawisko nowe. W czym tkwi problem?

 

 

Według mnie dla ludzi niepełnosprawność jest czymś dziwnym, nietypowym, odbiegającym od szkolnego spojrzenia na świat.

 

Nie potrafimy odnaleźć się w kontaktach właśnie z takimi osobami. Dziecko na wózku jest dla nas czymś nowym i dopiero oswajamy się z tym. Gdy widzimy taką osobę jesteśmy przeważnie zaskoczeni tym jak daje sobie rade, jak się z tym czuje. Są też inne reakcje, gorsze np.: „Kaleka, niech w domu siedzi.” Reakcja społeczeństwa jest bardzo nieobliczalna, nigdy nie można być do końca na nią przygotowanym.

Oprócz tego, same dzieci ciężko odnajdują się w nowym środowisku, gdyż mają ograniczony kontakt z innymi osobami. Najczęściej zostają one sprowadzane do kręgu najbliższej rodziny, a często i te są ograniczone koniecznością przebywania dziecka w szpitalu. Kontakty z pełnosprawnymi rówieśnikami są sporadyczne, jeżeli już do nich dochodzi, ich przebieg jest zwykle zakłócony, również ze względu na emocjonalny stan dzieci zdrowych.

 

 

Zachowują się one niezręcznie, sztucznie, ponieważ choroba jest dla nich czymś nowym, co bywa boleśnie odczuwane przez dzieci niepełnosprawne.

 

Same kontakty są zwykle mało intensywne, powierzchowne, a poruszane w rozmowach tematy mogą być drażliwe, przypominając o własnych ograniczeniach. Kontakty te zorientowane są na dziecko niepełnosprawne i związane zazwyczaj z okazywaniem mu współczucia i litości. Sytuacja społeczna zależy też od instytucjonalnych struktur, w których one uczestniczą. Instytucje zajmujące się wychowaniem, leczeniem i nauczaniem narzucają dzieciom różne kontakty, wyznaczają różne role, określają odmienne sposoby postępowania. Istniejąca infrastruktura społeczna również zaburza możliwości uczestniczenia z życiu społecznym dzieci niepełnosprawnych, a tym samym hamuje rozwój ich społecznych kompetencji. W zasadzie cała organizacja życia społecznego, w tym także środki masowego przekazu,w większości przeznaczone są dla osób pełnosprawnych.

gloweedc

Jak przygotować dziecko do obcowania ze społeczeństwem ?

Naszym zdaniem najważniejsze jest nie przejmować się opinią innych ludzi. Nie ograniczać kontaktu z rówieśnikami, wręcz do tego zachęcać. Najgorsze to odseparować dziecko od świata rzeczywistego. Nadejdzie ten czas kiedy przestaniemy prowadzić nasze dziecko za rękę i chronić je przed wszelkim złem na tym świecie. Dlatego jak najwcześniej trzeba nauczyć swojego dziecka samodzielności, samokrytyki. Trzeba dać do zrozumienia, że każdy jest inny i różnie może reagować na niepełnosprawność, a reakcje ludzi są bardzo różne i może spotkać się z wieloma miłymi oraz mniej przyjemnymi sytuacjami. Życie jest ciężkie ale to nie oznacza ze nie może być wspaniale, wszystko zależy od naszego podejścia i chęci życia.

 

Obserwując nasze środowisko, zauważmy zmiany idące w dobrym kierunku.

 

Jest to bardzo powolny proces i upłynie jeszcze wiele wody zanim osoby niepełnosprawne w pełni i zupełnie samodzielnie będą mogły korzystać z życia, a świadomość społeczeństwa wzrośnie do poziomu, w którym niepełnosprawni nie będą innymi w środowisku społecznym.

 

Tego życzymy Wam i sobie 🙂

 

 

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

6 odpowiedzi

  1. Niestety Polacy nie potrafią odnaleźć się w sytuacji, która nie jest dla nich codziennością. Jest to szczególnie trudne, kiedy mają styczność z osobą niepełnosprawną i pojawiają się wtedy dziwne pytania, nie wiedzą jakich słów używać, nie wiedzą jak pomóc, to wszystko kwestia braku wiedzy. Zastanawiam się dlaczego w mediach królują tylko programy, materiały o tym jak składać ubrania, jak przygotować danie w 5 minut a czemu nikt nie pomyślał o tym, żeby pokazać społeczeństwu jak pomóc np. osobie niewidomej. Nigdy nie zapomnę, jak dwa lata temu w centrum Katowic w godzinach szczytu stał niewidomy mężczyzna i prosił o pomoc w przejściu. Miasto było rozkopane, nie potrafił przejść przez rozkopaną ulicę, jak się później okazało stał przez ponad 30 minut i nie pomógł. Obojętnosć? wydaje mi się jednak, że strach, że sobie nie poradzą, że coś zrobią nie tak, że powiedzą coś głupiego, że nie będą wiedzieli jak chwycić osobę proszącą o pomoc. Nie da się zmienić z dnia na dzień podejścia każdej osoby, więc przed wami jeszcze pewnie wiele spojrzeń, pytań, ale mam nadzieję, że Polacy w końcu zrozumieją, że inny nie oznacza gorszy. Poznałam wiele osób niepełnosprawnych intelektualnie i fizycznie i nauczyłam się od nich bardzo wiele, więc warto otworzyć się na drugiego człowieka niezależnie od tego czy porusza się na wózku, o kulach…

  2. Niech Ci wszyscy ludzie wchodzą z buciorami we własne życia! Gorzej być niepełnosprawnym i ograniczonym w odruchach ludzkich niż chorobą. Aruś to pełnowartościowy młody chłopiec. Ja to rozumiem i moje dzieci wychowuję we właściwych wartościach. Zosia i Miłosz mają kontakt codzienny z dziewczynką na wózku i nie mają z tym problemu. To my niby dorośli wartościowi ludzie mamy z tym problem. Trzeba mieć serce i rozum na właściwym miejscu. Trzeba ludzi kochać i szanować. Ja szanuję jeszcze bardziej dzielne mamy, które muszą borykać się z niepełnosprawnością swoich dzieci. Jest strasznie trudno porzucić swoje egoistyczne ja żeby zająć się i pomóc normalnie funkcjonować swoim dzieciom. Życzę wszystkim żeby potrafili wejść w „drzwi”, które otwierasz 🙂 Dzięki takim Mamą, jak Ty świat zacznie się zmieniać ♡

  3. a ja mam inne odczucia – bo co jest dziwnego, albo niepożądanego w patrzeniu? patrzy się na osobę na wózku kiedy się ją mija i co? i źle? lepiej udawać, że się nie widzi? omijać wzrokiem?
    od kiedy zaczęłam pracować z osobami niepełnosprawnymi zaczęłam zauważać jak bardzo są to wymagające osoby i jak trudno ułożyć z nimi dobrą relację. patrzą przez pryzmat własnej niepełnosprawności i mają poczucie, że inni też widzą głównie tę ich niepełnosprawność, że mają gorzej, że trudniej, że niesprawiedliwie… widzę dużo postaw roszczeniowych.
    Nie dziwię się, że ludzie zdrowi odczuwają niepewność w kontaktach z niepełnosprawnymi – patrzysz na nich-źle, unikasz-jeszcze gorzej.

  4. A jaopowiem wam o moim mądrym bracie i jego żonie.
    Dwie córki teraz nastolatki. Jak były male czesto znmi sedzalam weekendy do parku chdzilyśmy i tam tez przychodzilo pare dziecaików niepelnosprawnych ani ja ani ich rodzice nie bronilismy zabaw ani nie namawialismy do zabaw z nimi. Efekt do tej pory starsza ma przyjaciólke na wózku z tamtych lat. Ich ciekawość nieposkromiona wyobraźnia a kto powiedziała że nie można się ścigać z wózkiem elektrykiem czy przyczepic sie do niego na rolkach, czy zadawać dziecinne pytania oczekując prostych odpowiedzi.To my dorośli tworzymy bariery dzieci ich nie znają.
    Ogladamy film gdzie aktorka byla niewidoma .Brat powiedziała że jest ślepa na to moja bratanica z szczerym oburzeniem nie mówi sie ślepa tylko niewidoma. Kiedyś z moim niewidomym przyjacielem odwiedziłam ich miały wtenczas 7 i 4 lata jaka frajde miały z tego że go po domu same oprowadziły pokazaly ogród wypytywały co widzi same załapały że trzeba wujkowi do reki dać powiedzieć o schodach same intuicyjnie nik im nie mówił. Bo dzieci wiedzą tylko my dorośli to psujemy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *