Dzień dobry, Pani dziecko prawdopodobnie ma autyzm.

„Dzień dobry, Pani dziecko prawdopodobnie ma autyzm. Aby określić konkretnie czy to w 100% autyzm czy np. zespół Aspergera, który jest łagodniejszą odmianą potrzebuję paru spotkań. Ale bardzo proszę, aby Pani już się do tego przyzwyczajała i dowiedziała się czegoś więcej na ten temat, by zacząć działać.”

 

 

Dokładnie rok temu usłyszałam te słowa od Pani Doktor, która po pierwszym kontakcie z Arkiem i wywiadzie ze mną wystawiła taką diagnozę. Po co się do niej zgłosiłam? Bo coś mnie niepokoiło. Czułam, że to jest dobry i potrzebny krok, aby odblokować pewną sferę w naszym i Arka życiu. Jednak kiedy nadszedł wyczekany termin wizyty i po rozmowie ze mną i paru zerknięciach na Arka, Pani Doktor coś takiego stwierdziła, ręce mi opadły. Pierwsze co sobie pomyślałam: znów moje dziecko dostaje w dupę. Ale dobrze, że teraz to wyszło niż później, bo jeszcze można coś z tym zrobić. A skoro ona na samym początku coś takiego stwierdziła, to rzeczywiste musi być coś na rzeczy.

 

W ciągu miesiąca mieliśmy spotkać się 3 razy, aby ocenić zdolności Arka i stwierdzić na jakim poziomie się znajduje. Miały być 3 spotkania, ale odbyły się dwa, a na odrobienie już nie było czasu. Dwa razy po 30 minut wystarczy aby ocenić dziecko i wystawić dobrą diagnozę? Wątpiłam w to, a że po przeczytaniu wszystkiego w Google wątpiłam też, że moje dziecko może mieć autyzm, zaczęłam szukać pomocy gdzie indziej. Niestety, aby ktoś zajął się daną sprawą lepiej, musi też dostać dobrą zapłatę, dlatego tym razem szukałam pomocy prywatnie.  W między czasie zakończyliśmy spotkania w poradni psychologicznej.

 

„Dzień dobry, Pani dziecko nie ma autyzmu. Proszę tu podpisać opinię.”

 

Zawierała parę zdań. Wniosek był jeden dziecko wymagało obserwacji. I tyle, a ja nadal czułam, że sprawa jest niewyjaśniona. Na całe szczęście udało nam się dociągnąć sprawę do końca i dowiedzieć się w czym jest problem. Dlatego też zmieniliśmy przedszkole, które po czasie mogę stwierdzić, że bardzo pomogło Arkowi.

 

Dlaczego o tym piszę? 

Kiedy usłyszałam na samym początku diagnozę: autyzm, nogi się pode mną ugięły. Nie oszukujmy się nie jest to łatwa sprawa, a ja wtedy miałam nadzieję, że teraz to już będzie gładko. Przez miesiąc nie mogłam znaleźć sobie miejsca, nie mogłam się z tym pogodzić, mimo iż jak się później okazało to nie było to. Diagnoza była błędna, ale tego straconego zdrowia nikt mi nie wróci. Dałam się nabrać, mimo iż już powinnam być doświadczona i mieć mniejsze zaufanie do szybkich diagnoz i prognoz na przyszłość wystawianych przez lekarzy. Ocknęłam się po czasie i zaczęłam szukać pomocy gdzie indziej. Do tej pory mam wyrzuty, że jednak za późno i straciłam przez to trochę czasu.

Nie mogę pojąć jak w 1,5 h lekarz moze coś głębszego stwierdzić o dziecku, małym dziecku, które często przy obcych osobach nie chce współpracować, a od tej współpracy zależą wyniki testów itp. Nie ogarniam całego tego postępowania.

 

Wiem jednak, że często przymykamy oczy na wiele rzeczy w zachowaniu naszego dziecka. A może wyrośnie, nie on jeden tak robi, nie ma co szukać dziury w całym. 

Odkładamy sprawę na bok, wszystko się nasila i po czasie problemy są już ogromne i jest o wiele dłuższa droga która prowadzi do mety. A gdybyśmy zaczęli  wcześniej wszystko mogłoby wyglądać inaczej. Mówię to ze swojego doświadczenia. Też odkładałam decyzję, aż w końcu nie moglismy w niektórych momentach wytrzymać i zapanować nad zachowaniem własnego dziecka. W czasach kiedy liczba bodźców, na które narażone są nasze dzieci, jest tak ogromna, że aż nie jesteśmy sobie w stanie tego wyobrazić, trzeba mieć na uwadze to, że dziecko może sobie z czymś nie radzić. Że rozwiązanie problemu może być bardzo łatwe, tylko trzeba znaleźć źródło problemu.

Dlatego przesiewajcie wszystko to co powiedzą Wam mądrzejsze głowy, szukajcie też innych dróg i działajcie, bo teraz jest na to czas. W szkole już będzie za późno.

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

3 odpowiedzi

  1. Ja byłam z moim trzy i pól latkiem na wizycie u neurologa i po 20 minutach doktorka stwierdziła że zachowuje się jak dziecko z autyzmem 🙁 . Na razie długa droga przed nami, terminy w poradni na koniec lipca a ja czytam i czytam w necie na temat autyzmu i jestem coraz bardziej przerażona.

  2. Hej, jestem pedagogiem specjalnym. Nie mam dużego stażu, całkiem niedawno broniłam mgr. Ale w tym krótkim życiu zawodowym zdążyłam zauważyć pewną zależność . Mianowicie, jeżeli objawy dziecka nie są łatwe do zdiagnozowania , i w zasadzie nie wiadomo co mu dolega, to w większości przypadków stawiana jest właśnie diagnoza autyzmu. Najlepiej autyzm atypowy, bo wtedy to już wgl hulaj duszo, wszystko można wsypać do tego worka. Widziałam mnóstwo dzieci, jeszcze odbywajac mnóstwo praktyk na studiach, które podchodziły do nas, zachęcały za wspólnej zabawy, przytulały sie, nawiązywały kontakt z obcymi studentkami. A potem słyszałyśmy diagnozę autyzmu. Tak że warto takie rzeczy sprawdzic bo to poważna decyzja która wpływa potem między innymi na wybór szkoły itp, a można tym bardzo skrzywdzić dziecko.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *