DAJ RODZICOM ODPOCZĄĆ

 

”Bo młodzi to tylko wykorzystują te biedne staruszki” – zamiast ”dzień dobry” usłyszałam od Adama gdy wchodził do mieszkania.

”Czyli o co Ci chodzi?” 

”Idę sobie na tramwaj i gdzie nie spojrzę tam babcia albo dziadek pcha wózek. No nie uwierzę, że mają dziecko w tym wieku. Taki skwar, cali spoceni, dziecko się wyrywa, ucieka. Ta ledwo zipie i go goni i taki obrazek dzień w dzień… Jak tak można wykorzystywać te biedne osoby, które już swoje przeżyły i należy się im odpoczynek na te stare lata. Powinni latać między zabytkami, a nie za maluchami.”

 

Zgadzam się z nim zupełnie, bo nie wyobrażam sobie abym specjalnie ściągała swoją mamę do Krakowa i zmuszała ją do zajmowania się Arkiem. „Przecież tym młodym trzeba jakoś pomóc, pieniądze z nieba nie lecą” – usłyszałam od jednej babci na rehabilitacji. Doskonale to rozumiem, bo mi też z niebios nie chcą wpadać, ale jeżeli ktoś decyduje się na dziecko, wie jakie wiążą się z tym wyrzeczenia, obowiązki oraz koszty.

 

„Zięć pracuje, córka pracuje, a małą ktoś musi się zająć. Przyjeżdżam tu w niedzielę rano ostatnim autobusem, ponad 3h jadę, a wracam do dziadzia w piątek wieczorem i tak co tydzień. Trochę mnie kręgosłup pobolewa ale co się dziwić jak kruszynka już w pączusia się zamienia, a czasem podnieść, schylić się trzeba.”

Super jest mieć darmową nianię, która nie dość, że zajmie się dzieckiem to jeszcze ogarnie cały dom i ugotuje. Super sprawa tylko jakim kosztem? ”Przecież dawniej dziadki zajmowali się wnukami i nie było najmniejszego problemu z tym. Wręcz to był ich obowiązek. Gdy potrzebowałaś zawsze poodrzucało się dziecko i nie było problemu.” Racja, dawniej tak było, jednak czasy całkowicie uległy zmianie i babcie nie siedzą w wieku 50-60 lat na kanapie i czekają, aż wnuki przybiegną i zajmą jej czas, bo umierają z nudów. Niektórzy dziadkowie jeszcze pracują, drudzy ledwo zaczęli odpoczywać od trudów wychowania, a już chcemy im wcisnąć nasze latorośle. Tak już nie da rady.

Doskonałym przykładem są moi sąsiedzi, którzy nie zgodzili się, mimo iż mieli taką możliwość, aby dziadkowie wychowywali ich dziecko. Mają nianię, a dziadki raz w miesiącu na tydzień zabierają go do siebie. Taki układ sprawdza się idealnie, gdzie każda ze stron jest całkowicie zadowolona.

 

Ja wiem, że sytuacje są różne i nie potępiam nikogo. Jednak nie popieram zachowania osób, które uważają, że ich rodziców obowiązkiem jest pilnować wnuków. Nie przyjmują innej opcji i twierdzą, że im się to należy.

DAJ RODZICOM ODPOCZĄĆ…

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

24 odpowiedzi

  1. A do mnie przyjezdza mama, na dwa dni, i nie dlatego, ze mnie nie stać na nianie, zresztą jej też potrafie się za to odwdzięczyć, pieniędzy nie chce, więc jest droższy prezent na gwiazdke. Babcia to najlepsza instytucja, i ma wspanialy wplyw na moja corke. Jestem przeciw wykorzystaniu dziadkow ale generalizowaniu rowniez zdecydowanie mowie nie.

  2. „jeżeli ktoś decyduje się na dziecko, wie jakie wiążą się z tym wyrzeczenia, obowiązki oraz koszty”, bo życie jest niezmienne, nie płata psikusów, nie robi niespodzianek. Wszystko da się zaplanować od A do Z. Utrata pracy się nie zdarza, nikt nie zamyka zakładów pracy. Pogorszenie stanu zdrowia?. Śmierć? Kto by o niej słyszał w naszych czasach. Zdrada? Odejście partnera? Takie historie tylko w telewizji… Brak miejsca w żłobku/przedszkolu? Przecież każdego chętnego przyjmą z otwartymi rękoma. A wpadki? Zaraz, zaraz… Jak to można wpaść i nie być przygotowanym na narodzenie się dziecka? Usuń, a nie biednym dziadkom głowę jakąś pomocą zawracać.

    Łatwo ocenia się sytuacje innych. Łatwo przykleić łatkę. Łatwo wrzucić wszystkich do jednego worka, osądzić i poczuć się lepszym, „bo ja tak nie robię”. Ale nie wszyscy ludzie to chciwe, pazerne cwaniaczki, wyzyskujące biedne schorowane babcie by tylko zaoszczędzić.
    Nie wszystkich stać na żłobek/przedszkole/nianię.
    Niektórzy muszą pracować za najniższą krajową.
    Inni zostali sami z dziećmi – w wyniku różnych życiowych zdarzeń.
    Nie wszystko w życiu idzie zgodnie z planem…

    Ważnym elementem rodziny jest umiejętność okazania wsparcia i pomocy. To już ich sprawa jakie decyzje podejmują, obcym nic do tego.

    1. 90% wymienionych wyżej rzeczy tyczy się nas bezpośrednio. Ominęła nas tylko śmierć, zdrada i utrata pracy. Widzę że nie znasz naszej sytuacji. Mimo wszystkiego staramy się jak najbardziej żyć na własny rachunek nie wykorzystując przy tym dziadków, ponieważ uważamy, że na taką ostateczność jeszcze nie pora. Oczywiście spędzają z Arkiem dużo czasu wtedy kiedy jest to możliwe i zostają z nim, gdy potrzebujemy jednego czy dwóch dni by załatwić jakieś sprawy czy po prostu odpocząć, bo każdemu się należy. Tekst był kierowany do osób, które uważają, że ich rodzice mają obowiązek zajmowania się wnukami, gdy oni chodzą do pracy itp. Nie mamy nic przeciwko zabieraniu na wakacje, weekendy, itp. Dziadki to też rodzina i to normalne, że chcą spędzać czas z wnukami, ale nie zwalamy na nich obowiązku wychowywania naszych dzieci.

      1. „Widzę że nie znasz naszej sytuacji.”
        A czy Ty znasz sytuację rodzin, o których piszesz? Znasz ich historię, karty medyczne, stan konta, zobowiązania? Zainteresowałaś się czemu zdecydowali się na takie rozwiązanie? Zapytałaś? Nie. Oceniasz po obrazku: babcia z wózkiem = oboje rodziców pracuje = wykorzystują biedną babcie.
        „Tekst był kierowany do osób, które uważają, że ich rodzice mają obowiązek zajmowania się wnukami, gdy oni chodzą do pracy”, a przy okazji do tego worka wpadli jeszcze Ci, którzy nie uważają, że rodzice mają taki obowiązek, ale korzystają z pomocy, bo nie stać ich na inne rozwiązanie. Ale co tam, trzeba napiętnować, bo w ostateczności obrazek jest ten sam – babcia z wózkiem.
        Niestety, czasem pomimo najszczerszych chęci, pomimo pracy dwóch osób – nie ma szans na żłobek/przedszkole/nianię.

        1. Szkoda pisac ale sie wtrącę. Jestem tego samego zdania co autorka tekstu. Dzieci nie rodzi sie po to by ich pozbywac. Moi rodzice nie mieli nikogo do pomocy. Najblizsza babcia 300 km i dawali rade. Oboje pracowali. Nawet najkochansze babcie przez codzienne zajmowanie sie wnukami po jakims czasie nie maja sily i narzekają. Słyszę to codzienne na spacerach: „Dzieci w pracy. Przyjada po 9 godzinach i pytają czy jakis obiad jest. Mam juz 61 lat i czasem potrzebuje spokoju. Rozumiem pomoc ale ponad etat i obowiazki domowe juz mnie przerastaja.” Naprawdę nie wyssane z palca. A pamietam jak ta babcia sie cieszyla jak miala sie wnuczka urodzić a teraz nie widzę na jej twarzy usmiechu. Chcialam na koniec dodac ze dziadkowie to najwspanialsza pomoc jaka mamy, ale nigdy nie naduzywamy i nie dajemy sie im zmeczyc wnukami tylko cieszyc. To oni nas prosza o to zeby ich dostac na sobote czy niedziele. Dzis moj syn ktory skonczyl 3 lata jest pierwszy raz u dziadkow na noc (pustka w domu – dobra, koniec bo sie porycze!!) Milego wieczoru wszystkim!! :))

  3. Właśnie szukam Niani bo…Miki nie ma Babci, która nie pracowałaby na co dzień i mogłaby się nim zająć.
    Absolutnie nie mówię, że za darmo, bo praca to praca i skoro chcę płacić obcej Niani to i Babci tym bardziej.
    Jestem pewna, że każda Babcia za pensję Niani chętnie dorobiłaby sobie do emerytury, albo prędzej podwoiła jej wysokość. (U nas cena Niani to 10-12zł za godzinę).
    Ale coraz częściej spotykam się z tym, że płacić Babci to jakiś wstyd i obciach! A dla mnie wstyd i obciach to za pracę nie płacić… Oczywiście z praca nie można mylić pomocy, która jest wielu z nas w życiu często tak bardzo potrzebna, ani spędzania razem czasu czy wyjazdu do Babci na weekend czy wakacje. Do dziś pełna sentymenty wspominam weekendy i wakacje u Babci i te słowa gdy zamykałyśmy drzwi za Mamą: „to co, zostałyśmy same – oł jeeeeee”.

  4. Znam wiele babć,które z własnej woli i z przyjemnością opiekują się wnuczętami.W pewien sposób zaspokaja to ich potrzeby (mówię o niektórych babciach).Wydaje mi się też naturalne,że życzliwa babcia chce,by dzieciom i wnukom żyło się dobrze i pomaga jak może (i vice versa).Dlatego jestem przeciwna wykorzystywaniu by się dorobić czy zrzucać odpowiedzialność,ale nie mam nic przeciw rodzinnej pomocy (dobrowolnej i nie ponad miarę).

    1. Dokładnie. Też jestem przeciwna wykorzystywaniu babć, ale na przykład u nas nie ma opcji żłobek/niania, bo teściowa chybaby się do mnie słowem nie odezwała. Sama chce zjąć się Tadziem a i ja powiem szczerze wolę, żeby opiekowała się nim bliska osoba niż obca. Oczywiście wszystko w ramach wolnej woli. No i ja uważam też, że babci należy się gratyfikacja za taką bądź co bądź ogromną pomoc 🙂

  5. Ja po zwolnieniu mnie po macierzyńskim zgodnie z mężem postanowiłam, że wychowam dziecko sama. Nie ukrywam, że choć mąż nie zarabia źle to jednak kredyt na dom i opłaty nie są małe. Czasem trzeba sobie czegoś odmówić, ale dzięki temu nauczyliśmy się mądrze gospodarować. Wpadają babcie i dziadkowie, bo mieszkają blisko, czasem zabiorą na godzinę czy dwie na spacer lub zosraną kuedy muszę coś załatwić. Nie narzucam jednak opieki nad dzieckiem, bo posiadanie dziecka dla mnie jest oczywistą kwestią, a jego wychowanie tym bardziej. Czasy są ciężki, nie ma co ukrywać, ale każdy sobie radzi jak może

  6. Zgadzam się całkowicie! Moja mama nam pomagała i pomaga nadal, odbierając co jakiś czas Tosię z przedszkola, ale robię wszystko, żeby tego nie wykorzystywać i jej nie obciążać. Sama kiedyś napisałam na podobny temat http://tosimama.blogspot.com/2014/09/modzi-rodzicemodzi-dziadkowie-czyli.html
    A od dłuższego czasu obserwuję na placu zabaw babcie biegające za maluchem ostatkiem sił, szkoda mi ich, bo często rodzice nie pozostawiają im wyboru…

  7. Ja czasem zostawiam Młodą z rodzicami…ale za każdym razem mam wyrzuty sumienia. Rodzice nadal pracują i też mają prawo do odpoczynku. Wiem, że nie robię nic złego ale nie wyobrażam sobie np. tego żeby robić to za często

  8. moi rodzice są jeszcze młodzi: mama 50 lat, tata 53. oboje pracują. gdy sami chcą (a chca czesto) lub gdy ja potrzebuje (zdarza się) zajmują się Mają z wielką radoscią. na szczescie mieszkamy 100 metrów od siebie wiec to żaden problem. natomiast nie wyobrazam sobie by zajmowanie sie moim dzieckiem było dla nich obowiazkiem. no nie ma takiej opcji.

  9. A ja mam wrażenie, że u nas jest trochę na odwrót. To dziadkowie uważają, że my mamy obowiązek dostarczać im wnuki tak często, jak tego oczekują i zawsze być w pobliżu na wypadek marudzenia czy innych mniej fajnych rzeczy. Do nich należy tylko zabawa…

  10. Moi rodzicie raz na jakiś czas odwiedzają Antka, ale jeszcze nie zdarzyło się, żeby któreś z nich zabrało go na kilka godzin. Ba nawet na godzinę.
    Nie powiem czasami przydałaby mi się chwila wytchnienia i odpoczynku, ale nie chce ich prosić. Chce, żeby sami powiedzieli, że chcą zabrać wnuka i spędzić z nim czas sam na sam. Jak to mówią nic na siłę.

  11. pierwszy chyba post z którym się nie zgadzam:) tzn nie tyle nie zgadzam (nie znam takiej sytuacji) u mnie jest tak ze ja siedze z dzieckiem choc powinnam juz jakies doswiadczenie zawodowe rozwijać… ze względu na wiek… a moi rodzice kiedy mogli by osiasc już na wsi na polku na łace wsród kwiatów swoich ukochanych warzyw… itd musza pracować na pełny etat.. fizycznie czy +40 czy -20 (nie w pomieszczeniach ogrzewanych klimatyzowanych tylko na powietrzu) … bo narazie ani na emeryture ani na rente… a własnie sa na tyle młodzi zeby sie cieszyc wnukiem… a na tyle juz zcharowani kilkudzieciecioletnia pracą zeby troszke wystopować…

  12. Jeszcze niedawno bym sie w 100% zgodzila, jednak od marca moj tata zajmuje sie synkiem bo za czesto chorowal w zlobku. Tata PRACUJE jako (jak sam mowi) jako dziadek. Jest szczęśliwy i synek za nim szaleje. Wiec teraz moim jedynym zmartwieniem jest to ze kiedys zrobimy drugie podejście do żłobka i jak oni bez siebie przezyja. Wiec mimo że wiele jest sytuacji opisanych powyzej i zgadzam sie ze tak być nie powinno, ale nie oceniajmy bo NIGDY nie znamy calej sytuacji. Tak wiem wiem, piszesz ze nie potepiasz ale oceniasz. A oceniac jest latwo widząc tylko urywek.

  13. Wiesz dlaczego poszłam wcześniej o rok do szkoły? Bo urodziła się moja siostra, a babcia powiedziała, że nie ma sił opiekować się dwójką dzieci. A dlaczego siostra chodziła do przedszkola (w innej miejscowości, liczyło się to z dowozami 3 km)? Bo babcia stwierdziła, że nie ma już siły na to jedno dziecko przez tyle godzin dziennie. A babcia była z tych nie do zdarcia…
    Ja mam nawet wyrzuty sumienia jak dzieci jadą na wakacje do nich beze mnie, bo wiem ile przy nich jest biegania. Nigdy mi nawet przez myśl nie przeszło, by rodzice niańczyli moje dzieci. Ale miałam łatwiej o taką myśl – oni mieszkają za daleko.

  14. dodatkowo połowa z tych starszych pań, to nie są biologiczne babcie, ale te, które dorabiają sobie na emeryturze opiekując się dziećmi

  15. Dla mnie dochodzi jeszcze jedna kwestia. Mam cudownych teściów, którzy pomagają, jeśli jest taka potrzeba. Staram się bardzo tego nie wykorzystywać i korzystam z pomocy, wtedy kiedy muszę, mimo że mieszkają blisko. A chodzi też o to, że mimo,że wnuki bardzo kochają, to te stare metody wychowawcze, takie jak samolocik w buzi, jakieś oszukiwanie (nie znoszę jak dla odwrócenia uwagi dziecka, gada mu się jakieś bzdury) itp. mnie irytują dość mocno. Zwracam uwagę, kiedy mogę, ale przecież nie wypada non stop! Więc też z tych względów naprawdę wolę wychowywać swoje dzieci z mężem po swojemu, nawet jeśli to dla nas większe organizacyjne wyzwanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *