CZASU ZAWSZE JEST ZA MAŁO

 

-Kiedy się Pani dowiedziała?
-Dziś rano Panie doktorze.
-Dziś?!
-Tak.

 

-Długo Pani wiedziała?
-Nie. Dokładnie od paru dni.
-To musiało być straszne. Gdyby zobaczyli wcześniej mogłaby się Pani przygotować.
– Uważam, że dobrze się stało. Nie miałam czasu myśleć, roztrząsać, załamywać się. Muszę działać, nie ma czasu na nic innego.

 

Pamiętam dokładnie komentarz, który zostawiła na blogu raz pewna nieznajoma. Zarzucała mi, że przecież 9 miesięcy to wyjątkowo dużo czasu na pogodzenie się z sytuacją i wzięcie się w garść.  Nie ma co dramatyzować skoro czasu jest tak wiele. Skoro on zawsze nam powinien wystarczyć. Przecież mogliśmy mieć to na uwadze. Przecież to nic takiego.

 

Jesteśmy głupcami.

Myślimy, że wszystko się nam należy, wszystko powinno być tak jak sobie wymarzymy, jak zaplanujemy. 

Jesteśmy głupcami.

Marnujemy czas na nieistotne bzdety, a jak przychodzi co do czego zastanawiamy się czemu jest tych sekund tak mało.

Jesteśmy głupcami.

Myślimy, że cały świat jest dla nas i czeka tylko na nasz ruch.

 

Pewnego dnia przychodzi weryfikacja naszego życia. Mojego przyszła 3,5 roku temu. Plany, marzenia zawładnięcia światem rozsypały się. Myślałam, że mam czas na wszystko, że nigdy mi go nie zabraknie.

 

Myliłam się.

Olał mnie, gdy potrzebowałam go najbardziej!

 

Zabrakło go. Nie było wystarczająco go by pomyśleć, zastanowić się co robić. Działałam jak z robot,  śniadanie, odwiedziny, szpital, lekarze, ćwiczenia, kolacja, sen.

 

Uciekał za szybko.

Nie mogłam go dogonić, żeby chodź na chwile dał oddechu, pozwolił odpocząć.

Nic z tego.

Zawsze będzie pędził do przodu, a nasze myślenie, że pomoże nam załatwić wiele spraw jest błędne.

 

9 miesięcy, które nigdy nie będą pełnymi, nie pozwolą nam przygotować się na najgorsze. Nie pozwolą nam ogarnąć tego co się za chwilę ma wydarzyć.

Minęły ponad 3 lata. Nadal w głębi mnie nie pogodziłam się ze wszystkim.  To nadal za mało, a co dopiero 9 miesięcy.

Jego zawsze będzie brakować w najtrudniejszych momentach naszego życia.

Nie czarujmy się.

 

 

Czasu zawsze będzie za mało…

Podziel się tym postem

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

15 odpowiedzi

  1. Co do tego komentarza: Zawsze łatwo ocenia się coś z boku, cos co nas nie dotyczy, łatwo jest teoretyzować. Łatwo jest powiedzież ja bym zrobiła tak i tak, gdy mówimy o czymś tylko jako teorii. Znajdzie się masa osób, które powiedzą byś to olała, nie przejmowała się, a ja wiem, że Ty przeciez wiesz, ze masz się tym nie przejmowac, ze nie warto, ale dobrze tez wiem, ze gdzieś w głębo duszy takie słowa zawsze zabolą.

  2. Bardzo trudne to… Ta walka nie tylko z sobą samym, ale i z czasem, i wszystkimi innymi. Do tego stopnia nie rozumiem, co inni mają do powiedzenia, skoro ich to nie dotyka, że też sama napisałam o tym na blogu. Bo po prostu nie mogę. Bo mnie czasami aż zalewa. Nie wiem czemu innym zawsze się wydaje, że wiedzą lepiej. Wiedzą ile czasu to wystarczająco czasu, wiedzą, co człowiek jest w stanie udźwignąć. A nikt nie wie, dopóki nie musi.

  3. Jestem matką 2 ślicznych dziewczynek. Starsza córcia ma 9,5 , a młodsza 7,5. Starsza to dziecko niepełnoprawne. Choroba spadła na nas jak grom z jasnego nieba, a nie powinna. W drugiej dobie diagnoza: ZAĆMA OBUSTRONNA CALKOWITA. Szok! Dodatkowo córka miała torbiel na potylicy. Sama mam zaćmę, ale nikt nigdy nie poinformował mnie, że córcia może być chora. Zaczęliśmy walkę. Dzisiaj już jesteśmy po 5 operacjach, po 9 znieczuleniach. Od 7 miesięcy dołączyła padaczka z zaburzeniami świadomości. Czekamy nadal na badania psychologiczne, które potwierdzą upośledzenie lub je wykluczą. Młodsza córcia na szczęście zdrowa, choć też było sporo problemów zdrowotnych. I jak można przygotować się na chorobę?

  4. Ja się dowiedziałam po porodzie w czasie ciąży nikt nam nie powiedział,ale to i tak by nic nie zmieniło przecież .Teraz to już 13 lat jak nasz Kacper jest z nami i jak to mówimy cały jego bagaż ,na to nie można się przygotować ani przyzwyczaić.Ale trzeba żyć walczyć i dość często nie słuchać tych co mają dla nas te cudowne rady.

  5. Nasz Jaś ma 14 miesięcy, dalej nie mogę się pogodzić z chorobą. Owszem, żyjemy w miarę normalnie ale przychodzą czasem ciężkie chwile. Z chorobą dziecka nie da się do końca pogodzić. My ciągle walczymy o zdrowie naszego dziecka, czasami to jak walenie głową w mur. Różni lekarze, różne podejścia. Z jednym się dogadujemy, inny nas olewa. Niektórzy bagatelizują nasze obserwacje i czekają do ostatniej chwili. Ciężkie to wszystko. Najbardziej mnie wkurzają współczujące spojrzenia „oj biedni”. Biadoling. Tak najłatwiej. Bo przyjść, pomóc w domu czy przy dziecku to już trudniej. Dobrze że jesteśmy silną rodzinką i jakoś sobie radzimy:) Pozdrawiamy 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *